Selena
Głośny łomot dochodzący od drzwi wejściowych spowodował, że gwałtownie podniosłam głowę z poduszki czując silny ból. To był minus jeżeli chodzi o moje picie. Nie ważne ile alkoholu spożyje, bo zawszę będę mieć kaca. Powoli podniosłam się do góry trzymając ręce na skroniach w nadziej, że to cokolwiek mi pomoże jednak kiedy ktoś znów zaczął się dobijać dałam sobie spokój. Ruszyłam do drzwi zamiarem pozbycia się wkurzającego natręta. Jednak gdy tylko je otworzyłam do środka wpadł wkurwiony Mike.
-Ile kurwa można stać pod tymi cholernymi drzwiami?- Wydarł się tak głośno przez co byłam w stanie przyznać, że każdy sąsiad wieżowcu go słyszał.
-Ciszej głowa mnie boli poza tym gdzie masz klucze?- Poszłam do kuchni, aby nalać sobie szklankę wody i wziąć coś przeciwbólowego.
-Zostawiłem je w pracy. Chciałem jak najszybciej wrócić do domu i do Ciebie.- Podszedł bliżej obejmując mnie w pasie. *Ta jasne.. w pracy.* Odsunęłam go zabierając swój kubek ruszyłam przez salon do sypialni. Może nie była duża.. w sumie jak reszta mojego mieszkania, ale był przytulny.- Coś się stało?- Nie odpowiedziałam mu.- Skarbie?- Wchodząc do naszej, a już niedługo mojej sypialni zaczęłam szykować strój do pracy, którą na szczęście dziś zaczynałam o wpół do dziesiątej. Miałam jakąś godzinę do wyjścia. Szykując się cały czas zadawałam sobie pytanie czego jeszcze nie wyrzuciłam tego dupka z mieszkania. Zemsta. To właśnie chciałam dostać, szanse na zemstę. Będę musiała zadzwonić do Kylie. Wczoraj nie rozmawiałam z nią o tym co widziałam w kawiarni. Włożyłam buty oraz zabrałam torbę będąc już gotowa. Spojrzałam jeszcze na swój telefon mając nadzieje, że Justin wysłał mi wiadomość jednak pusto. Żadnych połączeń i żadnych wiadomości. Patrząc ostatni raz na godzinę wyszłam z domu rzucając "mojemu chłopkowi" ciche cześć. Wsiadłam do mojego auta.. tak mojego, tak samo jak mój dom. Gdyby nie ja nie miałby nic, a ten dupek miał jeszcze czelność mnie zdradzać. Nie myśląc już o tym włączyłam radio w którym leciał właśnie Weekend- Victoria Kern & Menno. Wyjechałam na główną ulicę, która prowadziła do biurowca, w którym pracowałam. Po około 10 minutach jazdy zostałam zatrzymana przez ogromny korek.
-Boże, czemu ja?- Jęknęłam kładąc głowę na kierownicy. Co 5 minut samochody poruszały się zaledwie o metr lub dwa i jeżeli dalej tak będzie to nigdy nie dojadę do pracy. Włączyłam prawy kierunkowskaz, aby zjechać z głównej ulicy. Znałam inną drogę, która była nieco dłuższa, ale nie jeździło nią wiele samochodów. Do pracy dotarłam po 15 minutach niestety o 5 minut za późno i miałam wielką nadzieję, że nikt tego nie zauważy. Niestety nie miałam tego szczęścia.
-Nasza droga Selena. Kolejne spóźnienie?- Szef podszedł do mnie cmokając i grożąc mi palcem jak w jakimś przedszkolu.- Jeszcze jedno spóźnienie, a stracisz tą posadę. Na Twoje miejsce jest wiele innych osób.- Kiedy odszedł wywróciłam oczami idąc na swoje stanowisko. Włączyłam komputer skanując papiery leżące na moim biurku, które musiałam wprowadzić do systemu. Biurowiec, w którym pracowałam miał około 10 pięter i każde z nich zajmowało się czymś innym. Firma nie była znana na cały kraj jednak była znana w większej części Stratford.
-Muszę wam na chwilę przerwać. W przyszłym tygodniu przyjedzie do nas bardzo ważna osoba. Właściciel całej naszej firmy, aby sprawdzić czy posiadamy odpowiednie warunki do pracy. Proszę was abyście robili to co do was należy w tym czasie, a teraz wracać do roboty.- Jednak zamiast wrócić do pracy sięgnęłam po telefon, który sygnalizował nową wiadomość. Widząc od kogo ona jest skrzywiłam się.
Od: Misiek
Nie wiem o co chodziło Ci dziś z rana, ale podejrzewam, że to ja zrobiłem coś złego.. *nie no stary, geniusz z Ciebie* ..więc wiedz, że mi strasznie przykro.. *Czy Ty wiesz chociaż z jakiego powodu Ci przykro?* ..I tej nocy Ci to wynagrodzę.. *Błąd. Już prędzej zmoczysz chuja w tej rudej dziwce niż we mnie*..więc nie planuj nic na dzisiejszy wieczór. Kocham Cię. *Tak, tak. Ty wszystkich kochasz.*
Do: Dupek z chujem w kisielu.
Wybacz, ale dzisiejszy wieczór spędzam z Kylie. Może pójdziemy na jakąś imprezę. Co Ty na to? Wybacz SKARBIE może następnym razem..
Tak na prawdę nie miałam jeszcze żadnych planów na wieczór, więc miałam tylko nadzieje, że Kylie jest dziś wolna. Szybko wybrałam jej numer tworząc nową wiadomość.
Od: Kylie
Mam nadzieje, że moja droga przyjaciółka znajdzie czas, aby przyjąć mnie dziś do siebie na noc.
Nie musiałam długo czekać na jej odpowiedz.
Od: Kylie
Oczywiście, zawsze kiedy tylko chcesz, a coś się stało?
Do: Kylie
Mike, ale opowiem Ci jak się spotkamy.
Nie dostałam odpowiedzi, więc wzięłam się do pracy, aby jak najszybciej skończyć to co do mnie należało. Niestety nie miałam tego szczęścia, ponieważ robotę skończyłam około 19;30 i właśnie wracałam autem do domu. Spędzając czas w pracy muszę przyznać, że moje myśli błądziły wokół jednej osoby, Justin. Czy napisze? A może Kylie go odstraszyła. Kątem oka zerknęłam na komórkę leżącą obok na miejscu pasażera. Nic, więc może jednak go wystraszyła. Zagryzłam wargę lekko zirytowana. Czy ona zawsze musi tyle gadać? Postawiłam samochód na krawężniku przed głównym wejściem do bloku po czym ruszyłam w stronę swojego mieszkania.
-Tak wiem.. Powiedziałem przecież, że wiem o tym.- Usłyszałam głos Mike'a dochodzący z mieszkania w momencie kiedy wyszłam z windy.- Nie obchodzi mnie to. Masz to załatwić i tyle.. Gówno mnie to obchodzi!- Wydarł się, a zaraz potem usłyszałam trzask. Był zły i wiedziałam, że lepiej jest teraz tam nie wchodzić. Ostatnio ciągle bywał wkurwiony i chociaż nigdy nie zrobił mi krzywdy nie miałam pewności, że kiedyś tego nie zrobi. Wzięłam kilka krótkich wdechów po czym weszłam do środka. Nie mam zamiaru stać przed drzwiami, bo on był zły.
-Gdzie byłaś tyle czasu?- Mike odezwał się do mnie w momencie, w którym weszłam do środka. O tak, był ostro wkurwiony.- Czekałem na Ciebie.
-Miałam strasznie dużo pracy poza tym mówiłam, że mam już na dziś plany.- Odłożyłam torebkę na kuchenny blat i zanim zdążyłam zareagować Mike odwrócił mnie przodem do siebie wtulając się w moje ciało. Zwalczyłam odruch, aby odepchnąć go od siebie jak najdalej. Poklepałam go lekko po plecach wiedząc, że nie stać mnie na większość czułość.
-Ciesze się, że tu jesteś.- Przewróciłam oczami wiedząc, że tego nie widzi. Oj chłopie nie pieprz bzdur.
-Muszę wziąć swoje rzeczy i wyjść. Kylie na mnie czeka.- Chciałam się odsunąć, ale mi na to nie pozwolił.
-Nie zostawiaj mnie dzisiaj. Chce iść z Tobą do łóżka.- Jego usta znalazły się na mojej szyj, a mnie zemdliło. Wyrwałam się mu odchodząc na bezpieczną odległość.- O co Ci kurwa chodzi?! Co ja takiego zrobiłem?- Krzykną wściekły robiąc kilka kroków w moją stronę.
-Odpuść sobie Mike. Jeżeli nie jesteś w stanie domyślić co zrobiłeś to po prost sobie odpuść.- Zacisną dłonie w pięści przy ciele tak mocno, aż jego knykcie zbielały.
-Jeżeli Ty wychodzisz to ja również.- Zabrał swoją kurtkę z wieszaka i już po chwili go nie było.
-To sobie idź.- Szepnęłam do siebie sięgając po telefon. Na ekranie pokazała się jedna nie odebrana wiadomość.
Od: Nieznany
Oczekuję Cie jutro o 18 pod barem Kamikadze.
Zmarszczyłam brwi zastanawiając się kto to może być.
Do: Nieznany
Kim jesteś?
Odpowiedz była natychmiastowa.
Od: Nieznany
Przystojniak z baru, któremu dałaś numer chwile przed tym jak uciekłaś.
Justin. Jego imię automatycznie pojawiło się w mojej głowie. Przez całą sytuacje z tamtym dupkiem zapomniałam o Justinie. Uśmiechnęłam się do siebie. Czyli jednak napisał.
Do: Przystojniak z klubu
Nie spodziewałam się, że jednak napiszesz. Myślałam, że zapomnisz o mnie, a kartkę wyrzucisz gdzieś po drodze do domu.
Od: Przystojniak z klubu
Ja? O Tobie? Skarbie takiego tyłka się nie zapomina, więc jutro?
Przewróciłam oczami na jego komentarz.
Do: Przystojniak z klubu
Oczywiście.
Nie dostałam już odpowiedzi, więc zabrałam swoje rzeczy i wyszłam z domu. Jakieś 15 minut później byłam już pod domem Kylie. Jednak zanim weszłam do środka zaszłam do sklepu po trochę alkoholu.
-Tak wiem.. Powiedziałem przecież, że wiem o tym.- Usłyszałam głos Mike'a dochodzący z mieszkania w momencie kiedy wyszłam z windy.- Nie obchodzi mnie to. Masz to załatwić i tyle.. Gówno mnie to obchodzi!- Wydarł się, a zaraz potem usłyszałam trzask. Był zły i wiedziałam, że lepiej jest teraz tam nie wchodzić. Ostatnio ciągle bywał wkurwiony i chociaż nigdy nie zrobił mi krzywdy nie miałam pewności, że kiedyś tego nie zrobi. Wzięłam kilka krótkich wdechów po czym weszłam do środka. Nie mam zamiaru stać przed drzwiami, bo on był zły.
-Gdzie byłaś tyle czasu?- Mike odezwał się do mnie w momencie, w którym weszłam do środka. O tak, był ostro wkurwiony.- Czekałem na Ciebie.
-Miałam strasznie dużo pracy poza tym mówiłam, że mam już na dziś plany.- Odłożyłam torebkę na kuchenny blat i zanim zdążyłam zareagować Mike odwrócił mnie przodem do siebie wtulając się w moje ciało. Zwalczyłam odruch, aby odepchnąć go od siebie jak najdalej. Poklepałam go lekko po plecach wiedząc, że nie stać mnie na większość czułość.
-Ciesze się, że tu jesteś.- Przewróciłam oczami wiedząc, że tego nie widzi. Oj chłopie nie pieprz bzdur.
-Muszę wziąć swoje rzeczy i wyjść. Kylie na mnie czeka.- Chciałam się odsunąć, ale mi na to nie pozwolił.
-Nie zostawiaj mnie dzisiaj. Chce iść z Tobą do łóżka.- Jego usta znalazły się na mojej szyj, a mnie zemdliło. Wyrwałam się mu odchodząc na bezpieczną odległość.- O co Ci kurwa chodzi?! Co ja takiego zrobiłem?- Krzykną wściekły robiąc kilka kroków w moją stronę.
-Odpuść sobie Mike. Jeżeli nie jesteś w stanie domyślić co zrobiłeś to po prost sobie odpuść.- Zacisną dłonie w pięści przy ciele tak mocno, aż jego knykcie zbielały.
-Jeżeli Ty wychodzisz to ja również.- Zabrał swoją kurtkę z wieszaka i już po chwili go nie było.
-To sobie idź.- Szepnęłam do siebie sięgając po telefon. Na ekranie pokazała się jedna nie odebrana wiadomość.
Od: Nieznany
Oczekuję Cie jutro o 18 pod barem Kamikadze.
Zmarszczyłam brwi zastanawiając się kto to może być.
Do: Nieznany
Kim jesteś?
Odpowiedz była natychmiastowa.
Od: Nieznany
Przystojniak z baru, któremu dałaś numer chwile przed tym jak uciekłaś.
Justin. Jego imię automatycznie pojawiło się w mojej głowie. Przez całą sytuacje z tamtym dupkiem zapomniałam o Justinie. Uśmiechnęłam się do siebie. Czyli jednak napisał.
Do: Przystojniak z klubu
Nie spodziewałam się, że jednak napiszesz. Myślałam, że zapomnisz o mnie, a kartkę wyrzucisz gdzieś po drodze do domu.
Od: Przystojniak z klubu
Ja? O Tobie? Skarbie takiego tyłka się nie zapomina, więc jutro?
Przewróciłam oczami na jego komentarz.
Do: Przystojniak z klubu
Oczywiście.
Nie dostałam już odpowiedzi, więc zabrałam swoje rzeczy i wyszłam z domu. Jakieś 15 minut później byłam już pod domem Kylie. Jednak zanim weszłam do środka zaszłam do sklepu po trochę alkoholu.