czwartek, 19 listopada 2015

Rozdział 2: "..Odpuść sobie.."


       Selena
Głośny łomot dochodzący od drzwi wejściowych spowodował, że gwałtownie podniosłam głowę z poduszki czując silny ból. To był minus jeżeli chodzi o moje picie. Nie ważne ile alkoholu spożyje, bo zawszę będę mieć kaca. Powoli podniosłam się do góry trzymając ręce na skroniach w nadziej, że to cokolwiek mi pomoże jednak kiedy ktoś znów zaczął się dobijać dałam sobie spokój. Ruszyłam do drzwi zamiarem pozbycia się wkurzającego natręta. Jednak gdy tylko je otworzyłam do środka wpadł wkurwiony Mike.

-Ile kurwa można stać pod tymi cholernymi drzwiami?- Wydarł się tak głośno przez co byłam w stanie przyznać, że każdy sąsiad wieżowcu go słyszał.

-Ciszej głowa mnie boli poza tym gdzie masz klucze?- Poszłam do kuchni, aby nalać sobie szklankę wody i wziąć coś przeciwbólowego.

-Zostawiłem je w pracy. Chciałem jak najszybciej wrócić do domu i do Ciebie.- Podszedł bliżej obejmując mnie w pasie. *Ta jasne.. w pracy.* Odsunęłam go zabierając swój kubek ruszyłam przez salon do sypialni. Może nie była duża.. w sumie jak reszta mojego mieszkania, ale był przytulny.- Coś się stało?- Nie odpowiedziałam mu.- Skarbie?- Wchodząc do naszej, a już niedługo mojej sypialni zaczęłam szykować strój do pracy, którą na szczęście dziś zaczynałam o wpół do dziesiątej. Miałam jakąś godzinę do wyjścia. Szykując się cały czas zadawałam sobie pytanie czego jeszcze nie wyrzuciłam tego dupka z mieszkania. Zemsta. To właśnie chciałam dostać, szanse na zemstę. Będę musiała zadzwonić do Kylie. Wczoraj nie rozmawiałam z nią o tym co widziałam w kawiarni. Włożyłam buty oraz zabrałam torbę będąc już gotowa. Spojrzałam jeszcze na swój telefon mając nadzieje, że Justin wysłał mi wiadomość jednak pusto. Żadnych połączeń i żadnych wiadomości. Patrząc ostatni raz na godzinę wyszłam z domu rzucając "mojemu chłopkowi" ciche cześć. Wsiadłam do mojego auta.. tak mojego, tak samo jak mój dom. Gdyby nie ja nie miałby nic, a ten dupek miał jeszcze czelność mnie zdradzać. Nie myśląc już o tym włączyłam radio w którym leciał właśnie Weekend- Victoria Kern & Menno. Wyjechałam na główną ulicę, która prowadziła do biurowca, w którym pracowałam. Po około 10 minutach jazdy zostałam zatrzymana przez ogromny korek. 

-Boże, czemu ja?- Jęknęłam kładąc głowę na kierownicy. Co 5 minut samochody poruszały się zaledwie o metr lub dwa i jeżeli dalej tak będzie to nigdy nie dojadę do pracy. Włączyłam prawy kierunkowskaz, aby zjechać z głównej ulicy. Znałam inną drogę, która była nieco dłuższa, ale nie jeździło nią wiele samochodów. Do pracy dotarłam po 15 minutach niestety o 5 minut za późno i miałam wielką nadzieję, że nikt tego nie zauważy. Niestety nie miałam tego szczęścia.

-Nasza droga Selena. Kolejne spóźnienie?- Szef podszedł do mnie cmokając i grożąc mi palcem jak w jakimś przedszkolu.- Jeszcze jedno spóźnienie, a stracisz tą posadę. Na Twoje miejsce jest wiele innych osób.- Kiedy odszedł wywróciłam oczami idąc na swoje stanowisko. Włączyłam komputer skanując papiery leżące na moim biurku, które musiałam wprowadzić do systemu. Biurowiec, w którym pracowałam miał około 10 pięter i każde z nich zajmowało się czymś innym. Firma nie była znana na cały kraj jednak była znana w większej części Stratford. 

-Muszę wam na chwilę przerwać. W przyszłym tygodniu przyjedzie do nas bardzo ważna osoba. Właściciel całej naszej firmy, aby sprawdzić czy posiadamy odpowiednie warunki do pracy. Proszę was abyście robili to co do was należy w tym czasie, a teraz wracać do roboty.- Jednak zamiast wrócić do pracy sięgnęłam po telefon, który sygnalizował nową wiadomość. Widząc od kogo ona jest skrzywiłam się.

  Od: Misiek 
Nie wiem o co chodziło Ci dziś z rana, ale podejrzewam, że to ja zrobiłem coś złego.. *nie no stary, geniusz z Ciebie* ..więc wiedz, że mi strasznie przykro.. *Czy Ty wiesz chociaż z jakiego powodu Ci przykro?* ..I tej nocy Ci to wynagrodzę.. *Błąd. Już prędzej zmoczysz chuja w tej rudej dziwce niż we mnie*..więc nie planuj nic na dzisiejszy wieczór. Kocham Cię. *Tak, tak. Ty wszystkich kochasz.*

  Do: Dupek z chujem w kisielu.
Wybacz, ale dzisiejszy wieczór spędzam z Kylie. Może pójdziemy na jakąś imprezę. Co Ty na to? Wybacz SKARBIE może następnym razem..

Tak na prawdę nie miałam jeszcze żadnych planów na wieczór, więc miałam tylko nadzieje, że Kylie jest dziś wolna. Szybko wybrałam jej numer tworząc nową wiadomość. 

  Od: Kylie 
Mam nadzieje, że moja droga przyjaciółka znajdzie czas, aby przyjąć mnie dziś do siebie na noc.

Nie musiałam długo czekać na jej odpowiedz.

  Od: Kylie 
Oczywiście, zawsze kiedy tylko chcesz, a coś się stało?

 Do: Kylie
Mike, ale opowiem Ci jak się spotkamy.

Nie dostałam odpowiedzi, więc wzięłam się do pracy, aby jak najszybciej skończyć to co do mnie należało. Niestety nie miałam tego szczęścia, ponieważ robotę skończyłam około 19;30 i właśnie wracałam autem do domu. Spędzając czas w pracy muszę przyznać, że moje myśli błądziły wokół jednej osoby, Justin. Czy napisze? A może Kylie go odstraszyła. Kątem oka zerknęłam na komórkę leżącą obok na miejscu pasażera. Nic, więc może jednak go wystraszyła. Zagryzłam wargę lekko zirytowana. Czy ona zawsze musi tyle gadać? Postawiłam samochód na krawężniku przed głównym wejściem do bloku po czym ruszyłam w stronę swojego mieszkania.

-Tak wiem.. Powiedziałem przecież, że wiem o tym.- Usłyszałam głos Mike'a dochodzący z mieszkania w momencie kiedy wyszłam z windy.- Nie obchodzi mnie to. Masz to załatwić i tyle.. Gówno mnie to obchodzi!- Wydarł się, a zaraz potem usłyszałam trzask. Był zły i wiedziałam, że lepiej jest teraz tam nie wchodzić. Ostatnio ciągle bywał wkurwiony i chociaż nigdy nie zrobił mi krzywdy nie miałam pewności, że kiedyś tego nie zrobi. Wzięłam kilka krótkich wdechów po czym weszłam do środka. Nie mam zamiaru stać przed drzwiami, bo on był zły.

-Gdzie byłaś tyle czasu?- Mike odezwał się do mnie w momencie, w którym weszłam do środka. O tak, był ostro wkurwiony.- Czekałem na Ciebie.

-Miałam strasznie dużo pracy poza tym mówiłam, że mam już na dziś plany.- Odłożyłam torebkę na kuchenny blat i zanim zdążyłam zareagować Mike odwrócił mnie przodem do siebie wtulając się w moje ciało. Zwalczyłam odruch, aby odepchnąć go od siebie jak najdalej. Poklepałam go lekko po plecach wiedząc, że nie stać mnie na większość czułość.

-Ciesze się, że tu jesteś.- Przewróciłam oczami wiedząc, że tego nie widzi. Oj chłopie nie pieprz bzdur.

-Muszę wziąć swoje rzeczy i wyjść. Kylie na mnie czeka.- Chciałam się odsunąć, ale mi na to nie pozwolił.

-Nie zostawiaj mnie dzisiaj. Chce iść z Tobą do łóżka.- Jego usta znalazły się na mojej szyj, a mnie zemdliło. Wyrwałam się mu odchodząc na bezpieczną odległość.- O co Ci kurwa chodzi?! Co ja takiego zrobiłem?- Krzykną wściekły robiąc kilka kroków w moją stronę.

-Odpuść sobie Mike. Jeżeli nie jesteś w stanie domyślić co zrobiłeś to po prost sobie odpuść.- Zacisną dłonie w pięści przy ciele tak mocno, aż jego knykcie zbielały.

-Jeżeli Ty wychodzisz to ja również.- Zabrał swoją kurtkę z wieszaka i już po chwili go nie było.

-To sobie idź.- Szepnęłam do siebie sięgając po telefon. Na ekranie pokazała się jedna nie odebrana wiadomość.

   Od: Nieznany
Oczekuję Cie jutro o 18 pod barem Kamikadze.

Zmarszczyłam brwi zastanawiając się kto to może być.

   Do: Nieznany
Kim jesteś?

 Odpowiedz była natychmiastowa.

  Od: Nieznany
Przystojniak z baru, któremu dałaś numer chwile przed tym jak uciekłaś.

Justin. Jego imię automatycznie pojawiło się w mojej głowie. Przez całą sytuacje z tamtym dupkiem zapomniałam o Justinie. Uśmiechnęłam się do siebie. Czyli jednak napisał.

   Do: Przystojniak z klubu
Nie spodziewałam się, że jednak napiszesz. Myślałam, że zapomnisz o mnie, a kartkę wyrzucisz gdzieś po drodze do domu.

   Od: Przystojniak z klubu
Ja? O Tobie? Skarbie takiego tyłka się nie zapomina, więc jutro?

Przewróciłam oczami na jego komentarz.

   Do: Przystojniak z klubu
Oczywiście.

Nie dostałam już odpowiedzi, więc zabrałam swoje rzeczy i wyszłam z domu. Jakieś 15 minut później byłam już pod domem Kylie. Jednak zanim weszłam do środka zaszłam do sklepu po trochę alkoholu. 

niedziela, 8 listopada 2015

Rozdział 1 "...Niezły tyłek skarbie..."

Przepraszam za to co stało się z tekstem ;-;
________________________________________________
-Selena błagam, błagam, błagam. -Kylie krzyczała do słuchawki przez co musiałam odsunąć ją nieco 

od ucha. -Wiesz jakie to dla mnie ważne.

-Zawsze kończy się tak samo. Masz mnie pilnować, a i tak chwilę później zostaje sama. Poza tym Mike nie będzie tym zachwycony. Wie jak zachowuje się po alkoholu.- Westchnęłam na wspomnienie ostatniej imprezy kiedy moja przyjaciółka miała mnie pilnować, a wylądowałam w łóżku z obym mężczyzną. Po tej sytuacji ledwo uratowałam mój związek z Mikiem. Niestety nie został mi dłużny, tydzień później dowiedziałam się, że spał z jakąś dziwką z pracy. Nie zrobiłam mu o to awantury, bo sama nie byłam w porządku. Obiecaliśmy sobie, że to pierwszy i ostatni raz. Od tamtej pory nie chodzę już po imprezach, a nasz związek nie wygląda już tak jak na początku.


-Mika nie ma w domu. Mówiłaś, że pracuje do rana, a my wrócimy koło 3-4. Zobaczysz nikt się nie dowie i będę Cie pilnować. No proszę Sel, na prawdę tego potrzebuję.- Wzięłam głęboki wdech po czym powili wypuściłam powietrze z płuc. Ona zawsze była przy mnie kiedy tego potrzebowałam, więc nie mogłam jej teraz zostawić. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał 20:35.


-O 21:30 oczekuję Cie pod moimi drzwiami. Pojedziemy taksówką i masz się nie spóźnić. -Usłyszałam głośny pisk dziewczyny przez co prawie ogłuchłam.


-Kocham Cię dziewczyno, po prostu wielbię.- Zanim zdążyłam odpowiedzieć połączenie zostało zerwane. Wiedziałam, że później tego pożałuje, ale nie chciałam jej zostawić. Rozstała się z chłopakiem, którego uważała za miłość swojego życia. Dla jasności rzucił ją dla jakiejś innej gówniary. Przysięgłam sobie, że kiedy tylko go spotkam urwę mu jaja. Spojrzałam jeszcze raz na zegarek, miałam jakieś 50 minut, aby się wyszykować. Dam radę, nawet z palcem w dupie. Poszłam do łazienki, aby wziąć szybki prysznic. Włosy myłam z rana, wiec oszczędziłam sobie sporo czasu. Po umyciu podeszłam do lustra, aby nałożyć makijaż. Nie zawracałam sobie głowy ręcznikiem, lubiłam siebie nago i nie wstydziłam się pokazywać swojego ciała innym. Nałożyłam czerwoną szminkę na usta, potargałam włosy po czym oglądałam swoje dzieło w lustrze. Makijaż nie był mocny wręcz delikatny, a usta dodawały mu jedynie seksapilu. Poszłam do sypialni, w której znajdowało się jedynie dwuosobowe łóżko i niewielka garderoba. Wyciągnęłam z niej czarną koronkową bieliznę i moją ukochaną małą czarną. Kiedy sięgnęłam po pasujące do niej obcasy po mieszkaniu rozległo się pukanie do drzwi.


-Wchodzić. -Krzyknęłam wiedząc, że to Kylie. Nałożyłam szybko buty, a później bransoletkę, którą dostałam od Mika. Była ze srebrną zawieszką małego aniołka. -Dobra możemy iść. -Wyszłam z pokoju podchodząc do dziewczyny tanecznym krokiem.- I jak? -Uniosłam ręce do góry okręcając się.


-Pięknie wyglądasz... w sumie jak zawsze. -Dziewczyna przytuliła się do mnie całując w policzek.- Taksówka będzie za pięć minut.- Kiwnęłam głową biorąc torebkę z kanapy. Wyszłyśmy z mieszkania.- Dziękuje, że ze mną idziesz. Musze się napić, potańczyć!- Zakręciła się z rękami uniesionymi do nieba kiedy ja zamykałam dom.


-Ja i tak nie będę piła, ale tańcem nie pogardzę.- Uśmiechnęłam się do niej wchodząc do windy. Kiedy zjechałyśmy z samej góry pod blokiem stała już taksówka. Kierowca był całkiem niezły i gdyby nie fakt, że mam chłopaka trochę bym z nim poflirtowała.- Proszę nas zabrać do Royal Tigers.


 -Już się robi.- Ruszył z podjazdu włączając się do ruchu.- Widzę, że panie idą się bawić, ale same? Podejrzewam, że takie piękne kobiety jak wy są już zajęte.



-Ja owszem, ale moja koleżanka jest jak najbardziej do wzięcia.- Uśmiechnęłam się zadowolona z siebie, ale szybko pożałowałam kiedy dostałam łokciem po żebrach od Kylie. Do końca podróży nikt się nie odezwał. Wyszłam z taksówki dając mu pieniądze. Rozejrzałam się po okolicy co nie dziwne było tu wiele ćpunów i pijanych osób, a była dopiero 22. Wtedy zobaczyłam coś czego nigdy w życiu nie chciałam zobaczyć. Mike siedzący w kawiarni z jakąś rudą dziwką. Powiedziałam Kylie, aby poszła przodem, a sama odeszłam trochę dalej, aby muzyka z klubu była nieco mniej słyszalna. Musiałam upewnić się, że to on, bo przecież obiecywał. Mówił, że będzie w pracy... Złość przepełniła całe moje ciało. Sięgnęłam po komórkę do torebki po czym wybrałam jego numer. Chłopak siedzący na przeciwko dziewczyny sięgną po telefon do kieszeni. Spojrzał na nią, pocałował dziewczynę w usta i wyszedł na zewnątrz. 

-Co tam kochanie? - Głos Mika rozbrzmiał w słuchawce w tym samym czasie kiedy mężczyzna koło kawiarni przyłożył telefon do ucha. Miałam ochotę  się na niego wydrzeć, ale nie zrobiłam tego, bo wtedy dowiedziałby się, że tu jestem. Nie miałam ochoty psuć sobie moich planów. -Skarbie? Halo?


-Wybacz, zamyśliłam się.- Wysiliłam się na miły ton i uważam, że dobrze mi to poszło zważywszy na to jaka zła byłam. 


-To u Ciebie normalne kochanie, a teraz powiedz mi czego potrzebujesz. Jestem jeszcze w pracy i muszę szybko kończyć.- Ta jasne. Kłamliwy sukinsyn.


-No, więc idę właśnie do sklepu i zastanawiam się czy może czegoś potrzebujesz albo czy masz na coś ochotę.


-Nic nie potrzebuje skarbie, a teraz wybacz, ale na prawdę muszę już kończyć. Kocham Cię.- Rozłączył się od razu po tych słowach, a facet przed kawiarnią wrócił do środka. Byłam wściekła, to nie jakiś facet tylko Mike i teraz byłam pewna. Jebać zdrowy rozsądek idziemy się napić. Zdjęłam bransoletkę z nadgarstka rzucając ją najdalej jak potrafiłam. Wpadłam do klubu nie przejmując się czy ludzie mi się przyglądają, czy nie. Było tu pełno osób. Duży parkiet, DJ miał swoje miejsce na podeście tak samo jak kilka innych dziewczyn, które na nich tańczyły. Od razu ruszyłam w stronę baru zamawiając najmocniejszego drinka jakiego mieli. 


-Selena miałaś nie pić.- Za moich pleców usłyszałam głos mojej przyjaciółki w tym samym czasie kiedy przybliżyłam szklankę do ust.


-Pieprzyć to. Ten kutas mnie okłamuje więc ja będę się bawić.- Krzyknęłam do niej, aby zagłuszyć nieco muzykę po czym wypiłam zawartość szklanki za pierwszym razem. Kiedy odwróciłam się do niej przodem na jej twarzy malowało się zdezorientowanie.- Później Ci wszystko powiem teraz chodź się bawić.- Sprostowałam szybko ciągnąc ją w stronę parkietu. Zaczęłam tańczyć w rytm piosenki zamykając oczy. Nie zwracałam większej uwagi jak tańczę i czy tak wypadało. Chciałam po prostu się rozluźnić i zaczynało to pomagać. Czułam jak alkohol w moim ciele zaczyna działać. Tańczyłam dalej kiedy męskie dłonie załapały za moje biodra przyciągając bliżej swojego ciała. Nie obchodziło mnie kim była ta osoba, zaczęłam zmysłowo tańczyć ocierając się o niego. Z sekundy na sekundę jego dłonie mocniej zaciskały się na moich biodrach. Zarzuciłam mu ręce za głowę przechylając swoją na bok, aby dać mu lepszy dostęp kiedy on od tyłu zaczął całować moją szyje. Jego dłonie przeniosły się na mój brzuch później wyżej na piersi, a ja mocniej otarłam się tyłkiem o jego krocze. Nagle zostałam odwrócona do niego przodem i zanim zdążyłam się przyjrzeć nasze usta się złączyły. Jego dłonie zaczęły krążyć po moim ciele, aż dotarły do tyłka mocno go ściskając na co ja cicho jęknęłam.


-Niezły tyłek skarbie. -Mrukną przy moich ustach. Jego głos był seksowny, lekko schrypnięty co jeszcze mocniej mnie podkręciło. Złączyłam nasze usta z powrotem i zanim się obejrzałam zostałam przyciśnięta do ściany w bardziej odosobnionym miejscu. Podniósł mnie do góry, a ja oplotłam go nogami w pasie. Jego ręce masowały moje uda pod i tak krótką sukienką, a usta całowały moją szyje. W momencie kiedy dłonie chłopaka zaczęły przesuwać się w górę w mojej głowie zapaliła się czerwona lampka. Odsunęłam go od siebie stawiając stopy na ziemi, to był moment, w którym mogłam mu się przyjrzeć. Był nieziemsko przystojny. Szatyn wyższy przynajmniej głowę ode mnie z brązowymi oczami i wysoko postawioną grzywką stał przede mną ciężko oddychając. Taki przystojniak Cię pragnie, a Ty go odepchnęłaś. Świetnie po prostu świetnie Sel.


-Wybacz stary, ale nic z tego.- Powiedziałam próbując przejść obok, ale ten złapał mnie za ramie zatrzymując.


-Wydawało mi się, że jeszcze chwilę temu byłaś chętna.- Szepną mi do ucha na tyle głośno, abym mimo muzyki w klubie mogła to usłyszeć. 


-Właśnie. Chwilę temu, ale już nie.- Poklepałam go po ramieniu uśmiechając się sztucznie co i on musiał zauważyć, bo od razu mnie puścił. 


-Więc chociaż daj się namówić na drinka.- Przyglądałam mu się uważnie myśląc nad odpowiedzią.


-Jednego jeżeli Ty stawiasz.- Na jego twarzy pojawił się zadziorny uśmiech. Złapał mnie za rękę prowadząc do baru. Usiałam na wysokim stołku, a on zamówił dla nas drinki, których nazwy nawet nie wypowiem.


-Jestem Justin.- Wyciągną do mnie dłoń, a ja swoją.


-Selena, więc..- Nie zdążyłam dokończyć, ponieważ Kylie wskoczyła między nas.


-Sel musimy iść.


-Hm.. Cześć jestem Justin i rozmawiam z Twoją koleżanką.- Chłopak odezwał się do niej zwracając na siebie jej uwagę.


-Sory przystojniaku, ale muszę ją zabrać.- Machnęła na niego ręką z powrotem odwr
acając się do mnie.- Bill tu jest.- Jej były. Rozumiejąc o co jej chodzi wstałam z krzesła wyciągając z torebki kilka banknotów. Może była mała, ale pojemna.


-Już idziesz?- Chłopak zapytał zdezorientowany.- To może dasz mi chociaż swój numer?


-Ona ma chłopaka. Sory kolego.- Widać było, że Justin zmieszał się jeszcze bardziej. Ja jednak wyciągnęłam kartkę z torebki zapisując na niej swój numer.


-Nie mam chłopaka już od jakiś dwóch godzin.- Dałam mu ją po czym odwróciłam się do Kyli.- Później wyjaśnię.- Pożegnałam się z nim po czym wyszłyśmy z klubu.

niedziela, 1 listopada 2015

Bohaterowie


Justin Bieber
Lat 25
Selena Gomez
Lat 22
Lili Gomez
Lat 20
Josh Turner
Lat 26
Kylie Grant
Lat 23

Lukas Grant
Lat 26
Mike Hoover
Lat 24
Scott Smith
Lat 25
Brock Nixon
Lat 27
 
Charlotte Barkley
Lat 23
Emma Nelson
Lat 23


Więcej o nich dowiecie się czytając moje opowiadanie :)