środa, 8 czerwca 2016

Rozdział 8, część 2: "..Miło było.."

Selena


-To od kiedy grasz na gitarze?- Zwróciłam się do Justina kiedy ten kombinował coś przy strunach. Posłał mi krótkie spojrzenie anim odpowiedział.

-Od kiedy pamiętam. Gram też na perkusji i pianinie.- Zauważyłam jak lekko się uśmiechną.

-Utalentowane z Ciebie dziecko.- Podkreśliłam ostatnie słowo zakładając ręce na piersi, aby trochę się z nim podroczyć. Podniósł głowę do góry, a gitarę odłożył na bok opierając ją o krzesło, na którym siedział. Wykorzystałam okazję lustrując go wzrokiem od góry do dołu. Absolutnie nie wyglądał na młodszego ode mnie, a co dopiero na dziecko. Musiał zauważyć, że mu się przyglądam, ponieważ na jego twarz wpłyną zadziorny uśmiech.

-Zrób zdjęcie. Starczy na dłużej.

-A mogę?- Sięgnęłam po telefon do kieszeni po czym szybko zrobiłam mu zdjęcie. Nie mogę zaprzeczyć, że był tym lekko zaskoczony.- Będę chwalić się koleżankom w pracy.- Puściłam mu oczko zalotnie się uśmiechając. Raczej nie należałam do wstydliwych osób akurat w sprawach flirtu mimo, że nie robiłam tego często.

-Zadziorna.- Posłał mi jeden ze swoich uśmiechów przy których nie jedna dziewczyna miałaby już mokro. Na szczęście nie byłam jedną z nich.- Mężczyźni lubią to w kobietach. Dzięki temu nie można się nudzić.- Już miałam mu odpowiedzieć kiedy usłyszałam głośny krzyk za swoimi plecami. Odwróciłam się szybko, aby zobaczyć jak moja przyjaciółka zostaje wrzucona do basenu. Scott stał dumnie obserwując swoje dzieło, które wypływało teraz na powierzchnię. Zanim zdążyłam się zorientować poczułam ręce na moich biodrach, a chwilę później zostałam oderwana od ziemi i przerzucona przez ramię. Instynktownie złapałam się pierwszego co wpadło mi w dłonie. Po głośnym okrzyku chłopaka zrozumiałam, że były to jego włosy.- Nie chcę ich stracić za wcześnie, więc jeżeli jesteś tak uprzejma możesz je puścić.- Chłopak zaśmiał się, ale podejrzewałam, że wcale nie było mu do śmiechu. Trzymałam go dość mocno.


-Postaw mnie z powrotem, a pomyślę nad tym.- Jednak kiedy Justin zaczął zbliżać się do brzegu basenu zaczęłam krzyczeć.- Muszę wrócić do domu autem i nie chce go zamoczyć. Jeżeli wrzucisz mnie do wody wrócę Twoim samochodem.- Zsuną mnie po swoim ciele odstawiając na miejsce. Przez chwilę patrzyliśmy sobie w oczy, ale po chwili odwróciłam się w stronę reszty. Kylie wychodziła już z wody kiedy zaczęłam do nich iść.

-Uważasz, że to zabawne?- Dziewczyna położyła dłonie na biodrach spoglądając na Scotta. Ten tylko się uśmiechną kiwając głową.- To chodź się przytulić. No chodź.- Machnęła do niego dłońmi rozkładając ramiona. Zaczęła się do niego zbliżać na co on zaczął uciekać.- No gdzie idziesz?- Zaczęli ganiać się po ogrodzie, a my staliśmy tylko dławiąc się ze śmiechu. Wyglądało to komicznie. Tak jakby wrócili do starych czasów z dzieciństwa. Spojrzałam na zegarek szeroko otwierając oczy. Nie miała pojęcia, że było już tak późno.

-Lili musimy już iść.- Podeszłam do siostry łapiąc ją za dłoń.

-Nie możemy jeszcze trochę zostać?- Spojrzała na mnie błagalnie kątem oka pokazując na Scotta. Wiedziałam o co jej chodzi, ale jeżeli nie wróciłabym już do domu nie byłabym rano wstanie wstać do pracy.

-Wiesz, że jutro pracuję. Nie mogę.- Przyjaciółka podeszła do nas razem ze swoim bratem.

-Idziecie już?- Powiedziała smutno głosem zbitego psiaka.

-Muszę rano wstać.

-Niech Lili zostanie u nas na noc. Mamy przecież wolne pokoje.- Li uśmiechnęła się od ucha do ucha ucieszona jej propozycją.- Jutro odwiozę ją do domu jeżeli chcesz. 

-Nie wiem czy to dobry pom...- Nie dokończyłam, ponieważ przerwał mi Luk.

-Spokojnie to już duża dziewczynka, a jeżeli będzie trzeba to się nią zajmę.- Przemyślałam to jeszcze, ale po chwili kiwnęłam głową na zgodę.

-Dobrze niech zostanie, ale ja już muszę iść.

-Idziesz?- Usłyszałam za sobą głos Justina, który do nas podszedł.- Nie wiem czy to dobry pomysł. Niedawno piłaś. Może Cię odwiozę?

-Nie trzeba. Nie jestem pijana, a do domu mam niedaleko.- Nawet się nie odwróciłam. Przytuliłam moich przyjaciół po czym machnęłam ręką do reszty.- Miło było mi was poznać chłopaki.- Jak na rozkaz, każdy z nich podniósł piwo do góry. Zaśmiałam się tylko cicho ruszając w stronę drzwi. Usłyszałam za sobą kroki, więc spojrzałam przez ramie. Przewróciłam oczami idąc dalej.- Mówiłam, że dam sobie sama radę.

-To nie znaczy, że nie mogę odprowadzić Cię do auta.- Bardziej poczułam niż zobaczyłam jak dumnie się uśmiecha. Stanęłam przy samochodzie wyciągając kluczyki.- W ogóle należy mi się jakaś nagroda w podzięce za bezpieczne odprowadzenie pod Twój samochód.- Uniosłam brwi prychając pod nosem.

-Nie prosiłam się.

-Jednakże prezent się należy.- Odwrócił głowę na bok wskazując palcem na swój policzek. Przewróciłam oczami po czym złożyłam tam szybki pocałunek.- A teraz tutaj.- Przeniósł palec na usta.

-Na to nie licz.- Otworzyłam drzwi od kierowcy wsiadając do środka.

-Na imprezie byłaś bardziej chętna.- Oparł się ramieniem o drzwiczki kładąc na nim głowę.

-Byłam pod wpływem alkoholu.- Naburmuszył się nieco przypominając mi małe dziecko, któremu zabrali zabawkę.

-Spotkamy się jeszcze?

-Mamy wspólnych znajomych, więc niewykluczone.- Uśmiechnęłam się do niego chcąc zamknąć samochód jednak on mnie zatrzymał.

-Nie chodziło mi o to. Czy spotkamy się we dwoje? Sami?

-Niewykluczone.- Posłałam mu uwodzicielski uśmiech mrugając okiem.

-Odezwę się jutro.- Odwzajemnił go po czym zamkną drzwi, a ja mogłam ruszyć. W lusterku zobaczyłam jak stoi na ulicy machając mi. Zaraz potem skupiłam się na drodze.



--------------------------------------------
Przepraszam za wszelkie błędy. Rozdział jeszcze nie 
sprawdzony. Zrobię to później, bo na razie mi się nie chce.

niedziela, 24 stycznia 2016

Rozdział 8, część 1: "..Miło było.."

Selena

Weszliśmy do mieszkania od razu kierując się w stronę ogrodu. Wchodząc jako pierwsza zauważyłam, że wszyscy siedzieli już przy stoliku pijąc piwo, a Brock dopiero rozpalał grilla.

-Mamy kiełbasy.- Justin odezwał się za mną unosząc rękę do góry, w której były zakupy. 

-No nareszcie.- Josh podszedł do nas zabierając mu siatkę i portfel. Ja natomiast spojrzałam na Lili, która robiła maślane oczy do blondyna siedzącego obok niej. Uśmiechnęłam się pod nosem wiedząc dobrze, że tak jak ja lubiła flirtować. Usiadłam na krześle między Kylie i Lukiem.

-Gdzie moje piwo?- Zwróciłam się do przyjaciółki na co ona od razu sięgnęła po puszkę stojącą obok, aby mi ją wręczyć. - Dzięęęki.- Wzięłam ją i bez chwili zwłoki zaczęłam pić. Miałam zamiar wypić tylko jedno, bo musiałam jeszcze wrócić samochodem do domu.

-Wolniej, bo się upijesz.- Luk zaśmiał się klepiąc mnie po plecach przez co lekko się zachłysnąłem. Wytarłam wierzchem dłoni usta krzywiąc się na niego.

-Było mi zabrać puszkę, a nie próbować mnie zabić.- Zaśmiał się coś do mnie mówiąc, ale szczerze nawet go nie słuchałam. Rozejrzałam się po ogrodzie. Justin z Brockiem i Joshem stali przy grillu, a Lili, Scott i Kylie gadali ze sobą przy stoliku. Muszę przyznać, że nawet nie zauważyłam kiedy się tam przeniosła.

-Sel słuchasz mnie?- Ręka Luka na moim ramieniu wyrwały mnie z moich myśli. Domyślił się, że wcale go nie słuchałam, bo lekko się skrzywił.- Mówiłem, że wszyscy się dogadują. Naprawdę mnie to cieszy. Miałem nadzieje, że będziemy mogli wspólnie przesiadywać. Trudno jest podzielić czas kiedy tak naprawdę ma się go mało.- Wiedziałam doskonale o czym mówi. Przyjeżdżał na tydzień czasem dwa, a oprócz spotkań z nami musiał załatwiać inne sprawy.- Jutro z Kylie jedziemy do Nowego Jorku, a wracamy w piątek. Możemy zabrać ze sobą Li.

-Musisz rozmawiać z nią. Chociaż nie jestem pewna czy ma ochotę teraz wracać.- Wskazałam za swoje plecy kciukiem.- Od kiedy wróciłam oboje siedzieli całkowicie odizolowani od świata rozmawiając ze sobą.- Luk kiwną głową na zgodę cicho chichocząc.

-Masz racje i ...- Chciał coś jeszcze powiedzieć, ale przerwał mu Justin wołając mnie.- Każdy mi dziś przerywa.- Burkną pod nosem, ale na tyle głośno, że ja również to usłyszałam. Wstałam ze swojego miejsca klepiąc go po ramieniu, a następnie podeszłam do chłopaków.

-Co tam?- Odezwałam się do Justina wkładając jedną dłoń do tylnej kieszeni moich spodenek. Drugą ręką uniosłam puszkę do ust pijąc z niej. Brock wyciągną w moją stronę talerz na którym było pełno mięsa. Uniosłam brew do góry nie dowierzając.

-To jest dla mnie? Czy dla nas wszystkich?

-Dla Ciebie. Reszta zaraz dostanie.- Podniósł rękę do góry ponaglając mnie, abym go wzięła.- Nie będę stał tak cały dzień.- Sięgnęłam po niego w duchu przeklinając. I jak ja to wszystko sama zjem?

-Gdzie ja to wszystko mam pomieścić?- Wskazałam na siebie machając ręką od dołu do góry.- Oddam połowę Justinowi.- Chłopak odwrócił głowę w moją stronę z cwaniackim uśmiechem na twarzy.

-A co za to dostanę?

-Hmm... żarcie Ci nie starczy?- Uśmiechnęłam się do niego słodko kręcąc się w lewo i prawo jak dziecko. Odwróciłam się w stronę drzwi do mieszkania kiedy ze środka rozbrzmiała muzyka. Był to mój ulubiony kawałek razem z Kylie. Wręczyłam cały talerz żarcia chłopakowi ignorując jego zdziwiony wyraz twarzy po czym ruszyłam w stronę przyjaciółki, która również już do mnie szła. Obie zaczęliśmy śpiewać do piosenki Major Lazer & DJ Snake- Lean On, a chłopcy stali i patrzyli się na nas jak na idiotki.

-Poważnie słuchacie takich rzeczy?- Brock spojrzał na nas krzywo nie dowierzając.

-Cicho teraz najlepsze..- Kylie wydarła się, a kiedy rozbrzmiał refren piosenki razem zaczęłyśmy tańczyć jak babka z teledysku. Kiedy utwór się skończył przybiłyśmy sobie piątkę za to chłopcy śmiali się i gwizdali.- Dziękuję, dziękuję.- Przyjaciółka ukłoniła się teatralnie. 

-Masz świetny głos i ja o tym nie wiedziałem?- Podszedł do mnie Josh obejmując mnie w pasie.- Justin, a może zagrałbyś coś na gitarze? Ty byś coś zaśpiewała, co?- Otworzyłam szerzej oczy słysząc jego propozycje. Nigdy nie lubiłam śpiewać przed ludzi co innego tańczyć. Znaczy nie przeszkadzało mi wygłupianie się po prostu nie umiałam śpiewać kiedy inni stali słuchając mnie.

-Nie wiem czy to dob...

-Okej. Sam z chęcią posłuchałbym Twojego głosu w innej tonacji.- Nie dał mi dokończyć.- Gdzie macie gitarę.- Odwrócił się w stronę mieszkania po czym wszedł do środka, a za nim Josh. Odwróciłam się do przyjaciółki kręcąc głową i machając dłońmi. 

-Powiedz im coś. Wiesz, że nie lubię śpiewać przy innych.- Jednak ona wzruszyła jedynie ramionami śmiejąc się pod nosem.- Nie rób mi tego.

-Mam gitarę.- Justin podszedł siadając na najbliższym krześle.- To co chcesz zaśpiewać?- Zaczął od sprawdzenia czy gitara jest dobrze nastrojona, a zaraz potem przeniósł wzrok na mnie.- Więc?

-Mówiłam, że nie chce..- Przygryzłam wargę odwracając wzrok.

-Może być "Avicii - Wake me up". Zna całą piosenkę na pamięć.- Kylie odezwała się za mną i już wiedziałam co zamierza. Justin zagrał pierwsze nuty, więc dałam sobie spokój i po prostu zaczęłam śpiewać. Najwyżej trochę się pośmieją i zostawią mnie w spokoju. Słyszałam jak Justin czasem dodaje coś od siebie, a kiedy piosenka się skończyła w końcu mogłam odetchnąć z ulgą.- I co było tak źle?- Przyjaciółka poklepała mnie po ramieniu, a zaraz potem reszta. Każdy z nich mówił, że mam świetny głos i powinnam coś z tym zrobić. Jednak ja uważam, że jeszcze dużo mi do słowa "świetnie"....



__________________________
Mam internet! Na chwilę... Przepraszam.
To jest pierwsza część rozdziału 8 tak żeby chociaż na tym blogu
coś się pojawiło. Wiem, że nic się tu nie dzieje i rozdział 
jest zapewne nudny, ale jak remont tylko się skończy nadrobię braki
i wstawię coś o niebo lepszego



wtorek, 12 stycznia 2016

Przepraszam

Rozdział pojawi się w następnym tygodniu ponieważ obecnie mam remont w mieszkaniu i nie mam dostępu do Internetu. Oprócz telefonu, ale na nim nie lubię pisać. PRZEPRASZAM.

poniedziałek, 4 stycznia 2016

Czytać :)

Rozdział najprawdopodobniej dodam w niedzielę lub poniedziałek. Na razie jednak
mam dla was Trailer, który zrobiłam najzwyczajniej teraz z nudów. 
Mam jednak nadzieje, że się spodoba:
https://www.youtube.com/watch?v=j6Hem844oQQ&feature=youtu.be
Trochę późno xd Ale jak to mówią.. 
Lepiej późno niż wcale. 

środa, 30 grudnia 2015

Rodział 7: "..Zacznijmy od nowa.."

Selena


Wstałam około 7 rano przez jak zwykle mój irytujący telefon. Podniosłam się z łóżka rozciągając mięśnie kątem oka zerkając na moją siostrę, która spała obok. Zaśmiałam się pod nosem widząc, że ta dalej smacznie śpi mimo mojego budzika. Kiedy wróciłyśmy wczoraj do domu torby Mike'a dalej leżały przy drzwiach co znaczyło, że jeszcze nie wypuścili go ze szpitala. Szczerze miałam nadzieje, że jakiś czas jeszcze tam poleży. Poszłam pod prysznic włączając ciepłą wodę w między czasie skoczyłam szybko po swoje ubrania. Nie chciało mi się stroić, więc wybrałam zwykłe jeansy, a do tego tak samo zwykłą podkoszulkę. Około godziny później jechałam już samochodem do pracy. Kiedy ja wychodziłam z mieszkania Lili dalej spała. Zostawiłam jej kartkę z napisem, że ma być gotowa na 19. Gadałyśmy trochę wczoraj i powiedziałam jej o całej sytuacji na wypadek gdyby Mike przyszedł do domu kiedy mnie nie będzie. Od razu kazałam jej wyrzucić go za drzwi bez żadnej rozmowy. Zaparkowałam samochód przed samym wejściem do budynku co rzadko mi się udaje, a następnie wykonałam czynność, którą robię codziennie. Wejście, winda, moje piętro, przywitanie i biurko. 

Lili

Przeciągnęłam się szukając ręką kołdry, której nie miałam na sobie przez co było mi zimno. Nie mogąc namierzyć ją dłońmi zaczęłam szukać ją stopami i nawet nie śniło mi się żeby otworzyć oczy. Miałam zamiar wciągnąć ją na siebie i dalej iść spać, ale moje misterne plany zostały zrujnowane przez dzwonek do drzwi. Jęknęłam głośno chcąc pokazać swoje niezadowolenie, ale osoba, która stała przy wejściu nie odpuszczała. Zamiast dzwonka zaczęła pukać. Wygramoliłam się z tego niesamowicie miękkiego łóżka ruszając do drzwi w między czasie drapiąc się po brzuchu. Kolejne pukanie rozbrzmiało przy wejściu.

-No przecież idę, no idę.- Ten człowiek zaczynał mnie już wkurzać. Otworzyłam drzwi widząc w nich osobę, której najmniej się spodziewałam o tej godzinie. A właśnie, która to godzina? Zerknęłam na zegarek, a wskazówki pokazywały 12:26. Dobra przesadziłam z tą godziną.- Coś do mnie?- Listonosz wyciągną z torby niewielkie pudełko wręczając mi je.

-Pani Selena Gomez?

-Nie. Znaczy Gomez, ale Liliana.- Kiwną mi głową dając do podpisania jakąś kartkę. Machnęłam szybko podpis po czym zamknęłam mu drzwi przed twarzą. Dobra może i byłam chamska, ale on zabrał mi jeszcze jakąś godzinę mojego pięknego snu. Jeżeli chodzi o imię.. nie czepiać się mama mi je dała. Osobiście strasznie go nie lubiłam, Potrząsnęłam lekko pudełkiem chcąc sprawdzić czy w środku jest jakieś szkło.- Nie.- Idąc przez salon do kuchni rzuciłam je na kanapę, a następnie otworzyłam lodówkę wyciągając z niej mleko. Nie przejmowałam się szklanką po prostu jak to mówią zaczęłam walić z gwinta. Siadłam przy blacie rozglądając się po pustym mieszkaniu, a dopiero po chwili zauważyłam, że obok mnie leży kartka z pismem mojej siostry.- 19?- Prychnęłam pod nosem. Miałam jeszcze dużo, dużo czasu i co ja będę robić? Spojrzałam na szafę stojącą w salonie, w której Selena zawsze trzymała różne skarby. Niestety nigdy nie pozwoliła mi tam zaglądać. Przetarłam dłonie w złowieszczy sposób ruszając w jej kierunku. Po drodze zebrałam włosy w niedbały kok tak, aby mi nie przeszkadzały. Jednym szybkim ruchem otworzyłam ją. Sięgnęłam ręką przeszukując jej zawartość.- Ubrania, ubrania, więcej ubrań... Buty..- Kucnęłam przy niej wzdychając cicho. Wrobiła mnie. Kiedy miałam już ją zamykać zauważyłam niewielkie pudełko pod stertą ubrań. Sięgnęłam po nie, a następnie poszłam siąść przy stoliku na kawę, przy sofie. Powoli je otworzyłam wzrokiem skacząc po jego zawartości. Uśmiechnęłam się na wspomnienia zawarte w tym pudełku. Rzeczy, które przywoływały największe wspomnienia to naszyjnik zrobiony przez Kylie i miś ze starych ubrań, który zrobiłam ja z pomocą naszej mamy. Oprócz tego było jeszcze kilka przedmiotów i jej pamiętnik. Przeszło mi przez głowę przeczytanie go, ale nie zrobiłabym jej tego. Schowałam wszystko na miejsce, aby nie zauważyła. Wzdychnęłam cicho rozglądając się co jeszcze mogę zrobić. W oczy rzuciła mi się butelka w połowie pełna czerwonego wina. Wdrapałam się na blat sięgając po nią, a zaraz potem włączyłam piosenkę zaczynając tańczyć. Zajrzałam po szafkach w poszukiwaniu wiaderka i lodu, aby schłodzić je trochę. Uwierzcie moja siostra w domu ma wszystko. No i proszę po zaledwie minucie miałam to czego szukałam zanim jednak zdążyłam włożyć wino do środka ktoś znów zapukał do drzwi. Nie wyłączyłam piosenki, razem z wiaderkiem lodu poszłam je otworzyć.

-Dzień dobry.- Chłopak około 26 lat staną w drzwiach.- Wprowadziłem się tutaj wczoraj. Mieszkam na tym samym piętrze, więc przyszedłem się przywitać.- Zlustrował mnie od góry do dołu i dopiero teraz przypomniałam sobie w czym stoję. Była to krótka bluzka odsłaniająca brzuch i krótkie spodenki.- Muszę przyznać, że moja sąsiadka to niezła laska.- Mrugną do mnie okiem.- Może mógłbym się przyłączyć, mała.

-Mała to może być jedynie twoja pała. Widać, że trochę się napaliłeś...- Podałam mu wiaderko z lodem.- Idź się trochę schłodź, mały..- Zamknęłam drzwi zanim zdążył odpowiedzieć. Wywróciłam oczami wracając do swojej wcześniej przerwanej czynności.

Selena

Wróciłam do domu około 17 zastając moją siostrę skaczącą po moim domu i pustą butelką na stole. Nie byłam zadowolona i wcale tego nie ukrywałam, ale zamiast przejmować się nią zaczęłam po prostu szykować się do wyjścia. I tak dzięki temu o 18:50 stałam już razem z Lili przed domem Kylie. Przebrałam się w krótkie spodenki, a do tego luźną podkoszulkę wpuszczoną w nie z dekoltem. Zamykając samochód powiedziałam Lili, aby poszła już do drzwi. Weszłyśmy do środka kiedy Kylie nam je otworzyła, a zaraz za nią stali chłopcy. Kiedy moja siostra tylko ich zobaczyła od razu rzuciła się na nich.

-Stęskniła się.- Powiedziałam do przyjaciółki kiedy rozbrzmiał kolejny dzwonek do drzwi. 

-Otworzysz?- Luk powiedział do mnie zaglądając przez ramie mojej siostry, która dosłownie na nim wisiała. Kiwnęłam mu głową podchodząc do wejścia. Nigdy nie spodziewałam się tego kogo w nich zobaczę. Stał przede mną Justin, który był tak samo zszokowany jak ja.- Chłopaki wchodźcie do środka.- Luk zdołał się wyswobodzić z uścisku mojej siostry, aby stanąć obok mnie. Zamrugałam kilka razy przesuwając się na bok żeby weszli do środka.  Najpierw był Justin później chłopak, który przedstawił się jako Scott, Brock... No nie wieże.

-To Ty?!- Czerwono włosa "piękność" razem z blondyneczką, które spotkałam wczoraj stały przede mną.

-Co się stało?- Luk podszedł do niej patrząc, a to na mnie, a to na nią.

-Co ona tu robi? To jest ta szmata, o której wam mówiłam.- Spojrzała na Justina i chłopaków, których dopiero poznałam. Kiedy na powrót odwróciła się w moją stronę zobaczyłam jak Jus powstrzymuje śmiech, a Scott kiwa mi głową z aprobatą i klaszcze bezgłośnie.- Wyrzucie ją stąd. Na pewno nie będę z nią siedziała w jednym pokoju, a nawet mieszkaniu. Macie do wyboru albo mnie, albo ją.- Splotła ręce na piersi pewna siebie na co się tylko krótko zaśmiałam.- I z czego rżysz koniu.

-Oj skarbie jeżeli chcesz możesz zabrać siebie i te twoje sztuczne doczepy we włosach, bo tak się składa, że w tym mieszaniu..- Aby wzmocnić trochę moją wypowiedz wskazałam ręką na cały dom.- To ja jestem mile widziana kiedy tylko mi się żywnie podoba, a Ty jesteś jedynie niepotrzebnym dodatkiem.- Przysięgam, że jej twarz była cała czerwona ze złości.

-Luk to Twój dom wyrzuć ją stad.

-Nie ma mowy. Wybacz Emma, ale to ona jest moją przyjaciółką i jak powiedziała w tym domu jest zawsze mile widziana.- Więc tak miała na imię. Rozejrzałam się po pokoju i osobach, które tam stały. Napotkałam spojrzenie Justina, który cały czas uważnie mi się przyglądał. Jednak kiedy Kylie wtrąciła się do rozmowy oderwałam od niego wzrok.

-Tak się składa, że to MIESZKANIE jest MOJE.- Podkreśliła to głośno i wyraźnie.- Luk tylko tu nocuje i ja nikomu nie pozwolę obrażać MOICH przyjaciół w MOIM domu. Masz 5 sekund żeby stąd wyjść albo tak skopie Ci tą Twoją wielką dupę, że na prawdę się nie pozbierasz.- Zmarszczyła brwi odwracając się do chłopaków.

-Idziemy. Charlotte Ty tez.- Jedynie dziewczyna za nią poszła, bo reszta stała na swoim miejscu.

-Nigdzie nie idę, a na pewno nie za Tobą.- Scott prychną podchodząc do mojej siostry, aby się przedstawić.

-Na mnie nie licz.- Drugi kumpel Justina skrzywił się na nią idąc w głąb mieszkania.- Gdzie lodówka?-Josh poszedł za nim. Jedyny Justin nic nie powiedział, bo dalej stał i mi się przyglądał. I muszę przyznać, że czułam się coraz bardziej tym skrępowana.

-Jus idziemy.- Dopiero głoś rudej zwrócił go rzeczywistości.

-Nie mam zamiaru nigdzie z Tobą iść. 

-Co?!- Dziewczyna tupnęła nogą jak małe dziecko po czym wyszła z mieszkania razem z koleżanką. Luk odwrócił się do Kylie patrząc na nią z niedowierzaniem.

-Naprawdę skopałabyś jej tyłek?

-Niee. Wiesz przecież, że nie umiem się bić, ale mojej przyjaciółki nie będzie nikt obrażał. Prawda?- Podeszła do mnie obejmując mnie ramieniem. Dopiero teraz zwróciła uwagę na Justina.- Czekaj czy Ty nie jesteś tym chłopakiem z baru? Justin?

-Znacie się?- Luk spojrzał na nią unosząc brwi do góry. 

-Sel bardziej z nim gadała niż ja.

-Więc pewnie wiesz, że Justin jest...- Nie zdążył dokończyć, bo Brock zawołał go do kuchni- Chodźcie do salonu co będziemy tak tu stać.- Wszyscy poszli oprócz mnie i Justina. Wzięłam głęboki oddech, a następnie spojrzałam na niego. Cały czas wpatrywał się we mnie tymi swoimi pięknymi piwnymi oczami, tak jakby chciał sprawdzić czy jestem na niego zła i czy nie rzucę się jak tylko się odezwie.

-Mam coś na twarzy czy co?- Potrząsną lekko głową i zanim zdążyłam jeszcze cokolwiek powiedzieć poszedł do pokoju. Wzięłam ostatni uspakajający oddech i ruszyłam za nim. W samym progu dostałam piwo od Brocka, który stał obok wieży szukając jakiś piosenek. Kiwnęłam mu głową w podzięce po czym poszłam do szklanych drzwi prowadzących na ogródek. Czy wspomniałam, że Kylie miała na prawdę duży dom i to z basenem? Nie? To teraz to mówię. Cicha dzielnica i mili sąsiedzi. Piękny ogród gdzie spokojnie można było urządzać imprezy i grilla. Nagle jakby mnie olśniło odwróciłam się do reszty.

-A może zrobimy sobie grilla?- Zawołałam, aby zwrócić uwagę wszystkich na siebie.

-To w sumie świetny pomysł. Ja zajmę się żarciem.- Brock podniósł rękę do góry.

-Muszę przyznać, że on świetnie gotuję.- Usłyszałam przy uchu głos, który był już mi dobrze znany. Jednak nie odwróciłam się do niego przodem tylko stałam tak jak stałam. Każdy zaczął planować co zrobi ja całą moją uwagę przeniosłam na niego,

-A Ty czym się zajmiesz?- Zapytałam. Większość osób już znalazło sobie zajęcie tak na prawdę tylko ja i on nie mieliśmy nic do roboty.

-Ja?- Zaśmiał się za mną powodując u mnie lekki dreszcz przez, który musiałam przymknąć na chwile oczy.- Pewnie nic jak zawszę.

-0 nie, nie, nie stary. Nawet o tym nie myśl. Razem z Sel przejdziecie się do sklepu. Nie mamy kiełbasy . Podniosłam głowę do góry na Josh'a który w tym samym momencie rzucił w naszą stronę portfel. Nie zdążyłam zareagować i gdyby nie to, że Justin go złapał dostałabym nim prosto w twarz.- I jakieś piwa może. Tylko nie wydajcie wszystkiego.- Kiwną mu głową po czym ruszył do wyjścia. Bez słowa szłam za nim ulicą, ale tak na prawdę zastanawiało mnie o czym myśli.

-Mogę zadać Ci pytanie?

-Jasne.- Przyśpieszyłam kroku chcąc z nim wyrównać, aby móc na niego spojrzeć.

-Widziałam Cię wczoraj w centrum z jakimś facetem. Byłeś w garniturze. Co tam robiłeś?- Zauważyłam jak lekko się spiął, ale na mnie nie spojrzał.

-Byłem w pracy. Nie chcę o niej mówić.- Uśmiechną się do mnie, ale nawet w jednym stopniu nie wyglądało to prawdziwie, więc nie pytałam o nic więcej. Znów zastała niezręczna cisza kiedy Justin dzięki bogu odezwał się pierwszy.- Możemy zapomnieć o tamtym i zacząć od nowa? Bo nie wiem czy tylko ja to czuję, ale atmosfera jest strasznie spięta.- Spojrzałam na niego kątem oka uśmiechając się co on musiał zauważyć, bo też się uśmiechną w ten swój seksowny, rozbrajający sposób. 

-Zgadzam się.


___________________________________________
Pozdrawiam jest 3:50 nad ranem, a ja przy kąpie rozdział piszę xd
Błędy postaram się poprawić jutro jeżeli będę w stanie. 
Miałam ochotę coś dzisiaj napisać, a czym później 
tym gorzej myślę, więc mam nadzieje, 
że nie zwaliłam rozdziału. 
Jeżeli możecie to powiedźcie co myślicie o tym rozdziale.
ZŁY: zacznę pisać o wcześniejszej porze kiedy jeszcze myślę.
Pośrednio: Wisi mi to jak piszesz ważne, że jest.
Dobry: Będę pisać o jakiej porze mi się chce.

niedziela, 27 grudnia 2015

Rozdział 6: "..Tego się nie spodziewałam.."

Wstałam około siódmej rano kiedy obok mojego ucha rozbrzmiał irytujący dźwięk budzika. Podniosłam się z łóżka przeklinając pod nosem mój telefon jakby to miało w czymkolwiek pomóc. Skierowałam się do łazienki, aby się odświeżyć. Nie malowałam się, bo najzwyczajniej w świecie nie chciało mi się. Rozczesałam włosy idąc do garderoby, aby wyciągnąć z niej czarne proste spodnie do tego białą bluzkę i karmelowy żakiet. Sięgnęłam po swój telefon wybierając numer siostry czekając aż odbierze usłyszałam kolejny irytujący dźwięk. Bib, bib, bib...

-Słucham?- Dzięki Ci. Pomyślałam kiedy tylko dobiegł do mnie jej głos. Musiałam wstać dziś lewą nogą.

-Mam sprawę. Jesteś w stanie przyjechać dzisiaj do mnie?- Czekając na odpowiedz spojrzałam na swoje paznokcie lekko się krzywiąc. Przydałoby się coś z nimi zrobić.

-Coś się stało? Sprawdzę pociągi i przyjadę jeżeli jest taka potrzeba.- Nawet przez telefon byłam w stanie stwierdzić, ze jest zaniepokojona. W sumie nic w tym dziwnego. Nigdy nie dzwoniłam do niej każąc jej przyjechać z dnia na dzień.

-Nic się nie stało mam dla Ciebie niespodziankę razem z Kylie dlatego jutro na wieczór mamy być u niej.- Zastała chwilowa cisza, więc podejrzewałam, że myśli nad odpowiedzią.

-Będę dziś koło 16 pasuje Ci? Poczekam, aż mama wróci z pracy i powiem jej gdzie jadę.- Moja siostra dalej mieszkała z naszą matką i chociaż nie miała nigdy nic przeciwko żeby jeździła gdzie chce Lili wolała ją uprzedzić.

-Pasuję. Kończę prace o 15:30 więc przyjadę po Ciebie samochodem. Pozdrów ją ode mnie.- Nie byłam pewna czy to dobry pomysł, bo niestety nie byłyśmy w najlepszych stosunkach. Mama zawsze uważała, że wszystko co robię było nazłość jej. Nie rozumiała, że robię to dla siebie. Miała mi nawet za złe jak wyjechałam chociaż to zaledwie 100 kilometrów od naszego domu. 

-Więc jesteśmy umówione. Muszę kończyć. Na razie siostra.- Rozłączyłam telefon po czym rzuciłam go do swojej torebki, która leżała już na łóżku koło ubrań. Wciągnęłam je szybko na siebie, zabrałam torbę, a zaraz potem stałam już pod drzwiami zamykając je. Nacisnęłam guzik przywołujący windę obserwując jak na panelu pokazują się numery mówiące gdzie obecnie się znajduję. 5,6,7,8,9,10 dzyń. Kolejna wkurzający dźwięk do mojej listy. Kiedy drzwi się otworzyły wyszedł ze środka całkiem przystojny chłopak z pudłem w rękach.

-Dzień dobry.- Odpowiedziałam mu kiwnięciem głowy wchodząc do środka.- Mieszka tu pani?

-Raczej tak skoro wychodzę stąd o tak wczesnej porze.- No dobra może nie było, aż tak wcześnie, bo była 8. Po prostu nie miałam ochoty na rozmowę z nim.

-Wprowadzam się tutaj, dzisiaj. Gdyby pani potrzebowała jakiegoś towarzystwa mieszkam pod 237- Mrugną do mnie okiem na co ja przewróciłam swoimi. Chłopie serio, poważnie? Sięgnęłam do guzika po czym drzwi się zamknęły otwierając się dopiero na parterze. Wyszłam z bloku podchodząc do swojego auta. Usłyszałam kolejne irytujące pip, a następnie weszłam do środka odpalając silnik i wyjeżdżając z podjazdu. Po 20 minutach byłam na miejscu wchodząc do budynku zerknęłam na wielki zegar wiszący na głównej ścianie. Miałam jeszcze 10 minut, uśmiechnęłam się do siebie wjeżdżając windą na swoje piętro pracy. Po drodze do swojego biurka rzuciłam do kilku osób ciche cześć. Nie miałam jakiś głębszych kontaktów z osobami ze mną pracującymi. Chodziłam z nimi na kawę w czasie przerwy wymieniając kilka słów. Usiadłam przy biurku włączając monitor komputera, pierwsze co zrobiłam po jego odpaleniu to spojrzałam na zegarek. 8:30. Złapałam się za głowę cicho wzdychając. To będzie bardzo długi dzień.



Justin

Przetarłem oczy kiedy jasne promienie słońca obudziły mnie. Zaraz po ich otwarciu poczułem lekki ból głowy i suchość w ustach. Sięgnąłem ręką nad głowę próbując po omacku namierzyć swój telefon. Kiedy udało mi się go złapać zerknąłem na wyświetlacz. 11. Zerwałem się jak oparzony zrzucając jakąś dziewczynę, która na mnie spała. Wciągnąłem na siebie ubrania wybiegając z mieszkania Brocka. Wskoczyłem do auta i z piskiem opon ruszyłem do swojego domu. Przez całą droge miałem cichą nadzieje, że mojej mamy nie będzie w środku.
No, ale jak to mówią nadzieja matką głupich, nie?

-Miałeś być na 8 w pracy. Powiedziałeś, że pójdziesz.- Od progu dobiegł mnie głos mojej mamy. Olałem to i wszedłem po schodach na drugie piętro pokonując po 2 schody na raz. Wziąłem szybki prysznic. Nie przejmując się mokrymi włosami pobiegłem po garnitur i po zaledwie 20 minutach znów byłem w samochodzie.

-Rekord.- Uśmiechnąłem się pod nosem wybierając numer Jessiki. Była moją sekretarką i zanim coś powiecie to tak. Mam sekretarkę i nie jest dla mnie nikim innym.- Przepraszam, przepraszam, już jadę.- Wręcz błagałem o wybaczenie kiedy tylko odebrała.

-Gdzie pan był? Opuścił pan dwa spotkania z czego jedno było na prawdę ważne.- Słychać było, że jest wkurwiona co nie dziwne, bo to ona musiała za mnie świecić oczami.

-Wiem już jadę. Będę za max 10 minut. Co mam dziś w planach?

-Spotkanie za 15 min. Kolejne o 12-13 później 14-15, 15-16, a ostatnie o 16:30. Radzę w między czasie załatwić również sprawę z dwiema innymi osobami, które zostały odesłane z kwitkiem.

-Przypomnij mi o tym o 13 jak będę mieć przerwę.- Wyłączyłem telefon rzucając go na miejsce pasażera i wcisnąłem gaz do dechy. Tak jak mówiłem byłem po 10 minutach na miejscu. Zawiesiłem marynarkę na wieszaku w swoim gabinecie, a moją SEKRETARKĘ poprosiłem o kawę. Nigdy nie znudzi mi się to słowo. Sekretarka, sekretarka... Nuciłem w głowie jak małe dziecko.

-Panie Bieber spotkanie się zaczyna.-  Podniosłem głowę do góry na SEKRETARKĘ, która stała w drzwiach. Kiwnąłem głową po czym poszedłem do pokoju obok

Selena

-Nareszcie.- Krzyknęłam wychodząc z biura i miałam po dziurki w nosie czy ktoś się na mnie patrzył jak na wariata czy nie. Wsiadłam do swojego auta ruszając ulicą po swoją siostrę, która miała być na miejscu za jakieś... zerknęłam na zegarek na nadgarstku. 15 min. Może złamałam kilka przepisów drogowych no, ale cóż udało mi się dojechać w niecałe 10 minut i szczerze? Byłam z siebie dumna. Wychodząc z auta ruszyłam na peron, na którym miała wysiąść Lili.

-Proszę odsunąć się jak i nie podchodzić do torów. Nadjeżdża pociąg na peronie 2.- Głos kobiety rozbrzmiał w głośnikach oświadczając, że właśnie nadjeżdża moja siostra. Nie mogłam się doczekać, bo nie widziałam jej już jakieś miesiąc i strasznie za nią tęskniłam. Przez moją prace jak i jej nie miałyśmy czasu na częste widywanie się. Moje myśli przerwał głośny huk nadjeżdżającego pociągu. Kiedy się zatrzymał ze środka zaczęło wychodzić tłum ludzi, ale nie trudno było rozpoznać Li. Dostrzegłam ją od razu po spiętych włosach i jej ulubionej sukience w kolorze perłowym. Kiedy tylko mnie zauważyła podbiegła do mnie łapiąc mnie w czułym uścisku, który oczywiście odwzajemniłam. Miała ze sobą niewielką torbę co znaczyło, że nie miała za wiele rzeczy przy sobie. Dobrze się akurat składa, bo miałam zamiar zabrać ją na małe zakupy.

-Siostra jak ja Cię dawno nie widziałam. No, więc mów co to za niespodzianka.- Zaśmiałam się słysząc jej pytanie.

-Czy Ty na prawdę myślisz, że Ci powiem.  Musimy coś załatwić zanim pójdziemy do mnie- Uśmiechnęłam się do niej ciągnąc ją w stronę mojego samochodu. Schowałyśmy jej torbę do bagażnika, a następnie weszłyśmy do środka. Oczywiście nie  do bagażnika, a droga co ja mogę powiedzieć. Słuchałyśmy naszych ulubionych piosenek, a po chwili byłyśmy już w centrum handlowym. Zaciągnęłam ją do H&M, bo to był nasz ulubiony sklep. 

-Po co tu przyjechałyśmy?- Była nieco zdezorientowana.

-To część prezentu.- Zapomniałam wspomnieć, że za jakieś 2 dni moja siostra kończy 20 lat.- Wybierz co tylko zechcesz. Moja karta kredytowa dzisiaj należy do Ciebie.- Uśmiechnęła się do mnie wiedząc już o co mi chodzi. Jak szalona wbiegła między pułki wybierając tone ubrań, które zaraz potem poszła przymierzyć. Zaśmiałam się cicho na jej entuzjazm.- Zbankrutuje w jeden dzień.- Pokręciłam głową dalej się śmiejąc. Nie było co ukrywać kochała dostawać prezenty i nie marnowała okazji żeby później ją stracić. Usiadłam przy przebieralni czekając, aż zademonstruje swój strój. Byłyśmy strasznie blisko i kochałam ją jak nikogo innego.

-Co o tym myślisz?- Odsłoniła firanę wychodząc w poszarpanych spodniach na kolanach, brązowym swetrze, butach na koturnie z odsłoniętym dużym palcem i kilku naszyjnikach pasujących do siebie.

-Buty mi się nie podobają, ale reszta jest świetna.- Spojrzała na nie, a później krzywo na mnie.

-Mi się podobają.-Zasłoniła się z powrotem i nie minęło nawet 5 minut jak znów się pokazała tym razem w koronkowej, cielistej sukience do kolan. Do tego niewysokie szpilki i kilka dodatków.

-Podoba mi się.- Wyglądała pięknie i dziewczęco. Zadzwonił mój telefon, więc szybko wygrzebałam go z torebki. Rob mój szef.- Zaraz wrócę. Idę przed sklep.- Wyszłam na zewnątrz w międzyczasie odbierając telefon. Muszę przyznać, że powitanie nie było zbyt miłe.

-Gdzie są dokumenty, które miały być na dzisiaj.- Gdyby był psem brzmiało by to jak prawdziwe warknięcie.

-A sprawdził pan na moim biurku?- Nie odpowiedział co znaczyło, że własnie poszedł sprawdzić. Wzdychnęłam cicho, bo nie było to tajemnicą, że za mną nie przepadał.

-Już nie ważne.-Rozłączył się bez żadnego cześć, pa, spierdalaj.. Stary kutas. Schowałam telefon do torebki jednak zanim weszłam z powrotem rozejrzałam się. Zobaczyłam coś co szczególnie przykuło moją uwagę. To Justin w garniturze  razem z jakimś facetem około trzydziestki wchodzący do kawiarni. Tego się nie spodziewałam, ale nie podeszłam wiedząc, że mogłam przeszkodzić.Nie patrząc przed siebie  poszłam do przodu napotykając przeszkodę w postaci czyiś pleców.

-Prze...

-Uważaj jak chodzisz lafiryndo.- Nie zdążyłam dokończyć, bo dziewczyna mi przerwała. Miała długie czerwone włosy, a razem z nią stała niższa z blond włosami koleżanka.

-Nie dość, że chamska to jeszcze kurwa brzydka.- Powiedziałam to patrząc jej w oczy na co ją zatkało. Minęłam ją wchodząc do sklepu, a następnie udałam się do przebieralni, do mojej siostry.

-I jak?

-Mam wszystko.- Wyszła z górą ubrać no dobra przesadziłam, ale z dużą ilością ciuchów z przebieralni. Ruszyłyśmy do kasy i tak jak mówiłam zbankrutuję w jeden dzień. Wydałam połowę pieniędzy z mojego kąta.

-To co teraz?- Spojrzałam na nią kątem oka.

-Do domu.


___________________________
https://www.youtube.com/watch?v=Ca1i6DZC3iY
Piosenka przy której pisałam rozdział. Pisało mi się
strasznie przyjemnie chociaż nie jest on jednym z najlepszych rozdziałów.
Jakoż iż jest 2 w nocy nie sprawdzałam go zajmę się tym rano :)

czwartek, 24 grudnia 2015

Dodatek 1: Merry Christmas

Nie radzę wnioskować po dodatku jakie
będzie zakończenie, bo może
być zupełnie inaczej 
albo bardzo 
podobnie.
__________________________________________


Wszyscy usiedli przy choince śmiejąc się i wspominając, a w między czasie popijając ciepłe kakao. Prezenty rozpakowane, uczta zjedzona, więc co innego mogli jeszcze zrobić jak nie wspólnie usiąść i wspominać. Kto by pomyślał, że przez jedno wspólne spotkanie wszyscy tak się zżyją i do tej pory będą wspólnie spędzać święta.

-A pamiętacie jak rozwaliłem samochód Justina? Myślałem, że urwie mi jaja jak tylko się o tym dowie.- Brock śmiał się przytulając Kylie do swojego boku.

-Uwierz byłem bliżej niż dalej żeby to zrobić. Możesz całować Selene po nogach za to, że odwiodła mnie od tego pomysłu.- Mimo, że minęło tyle czasu Justin dalej miał żal o swoje auto, a przyjacielowi już nigdy nie powierzył kluczyków od samochodu.

-Rozmawiacie o mnie?- Selena podeszła do nich w własnym kubkiem herbaty w rękach. Justin odwrócił się do niej, a na jego ustach pojawił się ciepły uśmiech. Kto by pomyślał, że dzięki imprezie na którą Scott musiał błagać żeby poszedł znajdzie dziewczynę bez której nie będzie chciał żyć. 
Wyciągną do niej dłoń, aby ją chwyciła. Odwzajemniła jego uśmiech, a już po chwili siedziała wygodnie w jego ramionach.- A więc o czym mówiliście?

-O moim świętym aucie.- Pocałował ją w głowę plącząc ich palce razem.

-Muszę przyznać, że wspomnienia z nim związane były przyjemne.- Zabawnie poruszyła brwiami wiedząc, że chłopak będzie wiedzieć o czym mówi. Zaśmiał się przyciągając ją bliżej swojego ciała.

-Cieszę się, że nie straciłeś swoich jaj. Co jak co, ale Twoje klejnoty mi się przydają.- Lili odwróciła się do Scott'a składając na jego ustach szybki pocałunek. Nie była wstydliwą osobą i rozmowy na taki temat nigdy jej nie przeszkadzały. 

-Li proszę Cię nie przy mnie.-Sel skrzywiła się.

-A pamiętasz jak weszłyśmy do Twojego mieszkania i zastaliśmy ich razem.- Kylie krzyknęła chcąc zwrócić uwagę wszystkich na siebie. Na te słowa skrzywiła się jeszcze bardziej tym razem z obrzydzeniem.

-Błagam nie przypominaj mi o tym.- Lili razem ze Scottem zaśmiali się siadając bliżej choinki. Po tym jak weszła do mieszkania przez miesiąc nie była w stanie spojrzeć im w twarz. Ile lat by nie minęło jej siostra dla niej zawsze będzie małym dzieckiem. Przyzwyczaiła się, że pije, ale nie chciała słuchać o niej z kimś w łóżku.- Nie ma w tym nic zabawnego. 

-Albo co do Brocka zarywał ten... jak mu tam?  Rik..- Justin zaśmiał się na wspomnienie ich wspólnych wakacji do Sidney. To był pierwszy i ostatni raz kiedy jego przyjaciel wybrał się tam.

-Pamiętam!-Kylie krzyknęła śmiejąc się.- Nie byłam w stanie nawet Ci pomóc. Razem z Sel i Lili dusiłyśmy się ze śmiechu. Miałeś taką przerażoną minę jakby ktoś Ci powiedział, że Twój wacek musi być amputowany.- Dziewczyna zaczęła śmiać się głośniej tym razem leżąc już na podłodze.- A jego mina była bezcenna kiedy powiedziałam mu że jestem Twoją dziewczyną.

-To wcale nie było śmieszne. Proponował mi rzeczy, o których najchętniej bym już zapomniał. Myślałem, że gość jaja sobie ze mnie robił.- Wszyscy zaczęli głośno się śmiać dalej wspominając. Justin z przyjaciół przeniósł wzrok na dziewczynę siedzącą w jego ramionach. Nic nie mówiła jedynie przyglądała się całej reszcie.

-Coś się stało?- Przejechał palcem po jej policzku delikatnie go głaszcząc. Podniosła głowę lekko się uśmiechając.

-Chce żeby każde święta tak wyglądały. W naszym domu, wszyscy razem, wspominając, śmiejąc się.- Rozumiejąc już o co chodzi odwzajemnił jej uśmiech składając pocałunek na jej ustach. Był delikatny niczym dotknięcie piórkiem, ale zawierał wszystkie jego uczucia.

-Obiecuje, że już od zawsze takie będą.- Spojrzał na zdjęcie nad kominkiem, które od niej dostał pod choinkę. Pierwsze co zrobił po rozpakowaniu prezentu to poszedł po młotek i zawiesił go tam. Na fotografii byli wszyscy razem. Obejmując się z uśmiechem na twarzy. Rodzina... tak można było ich nazwać. 


_______________________________________
Postanowiłam wstawić taki krótki dodatek z 
okazji Świąt.
Wesołych Świąt i udanego sylwestra!!