środa, 8 czerwca 2016

Rozdział 8, część 2: "..Miło było.."

Selena


-To od kiedy grasz na gitarze?- Zwróciłam się do Justina kiedy ten kombinował coś przy strunach. Posłał mi krótkie spojrzenie anim odpowiedział.

-Od kiedy pamiętam. Gram też na perkusji i pianinie.- Zauważyłam jak lekko się uśmiechną.

-Utalentowane z Ciebie dziecko.- Podkreśliłam ostatnie słowo zakładając ręce na piersi, aby trochę się z nim podroczyć. Podniósł głowę do góry, a gitarę odłożył na bok opierając ją o krzesło, na którym siedział. Wykorzystałam okazję lustrując go wzrokiem od góry do dołu. Absolutnie nie wyglądał na młodszego ode mnie, a co dopiero na dziecko. Musiał zauważyć, że mu się przyglądam, ponieważ na jego twarz wpłyną zadziorny uśmiech.

-Zrób zdjęcie. Starczy na dłużej.

-A mogę?- Sięgnęłam po telefon do kieszeni po czym szybko zrobiłam mu zdjęcie. Nie mogę zaprzeczyć, że był tym lekko zaskoczony.- Będę chwalić się koleżankom w pracy.- Puściłam mu oczko zalotnie się uśmiechając. Raczej nie należałam do wstydliwych osób akurat w sprawach flirtu mimo, że nie robiłam tego często.

-Zadziorna.- Posłał mi jeden ze swoich uśmiechów przy których nie jedna dziewczyna miałaby już mokro. Na szczęście nie byłam jedną z nich.- Mężczyźni lubią to w kobietach. Dzięki temu nie można się nudzić.- Już miałam mu odpowiedzieć kiedy usłyszałam głośny krzyk za swoimi plecami. Odwróciłam się szybko, aby zobaczyć jak moja przyjaciółka zostaje wrzucona do basenu. Scott stał dumnie obserwując swoje dzieło, które wypływało teraz na powierzchnię. Zanim zdążyłam się zorientować poczułam ręce na moich biodrach, a chwilę później zostałam oderwana od ziemi i przerzucona przez ramię. Instynktownie złapałam się pierwszego co wpadło mi w dłonie. Po głośnym okrzyku chłopaka zrozumiałam, że były to jego włosy.- Nie chcę ich stracić za wcześnie, więc jeżeli jesteś tak uprzejma możesz je puścić.- Chłopak zaśmiał się, ale podejrzewałam, że wcale nie było mu do śmiechu. Trzymałam go dość mocno.


-Postaw mnie z powrotem, a pomyślę nad tym.- Jednak kiedy Justin zaczął zbliżać się do brzegu basenu zaczęłam krzyczeć.- Muszę wrócić do domu autem i nie chce go zamoczyć. Jeżeli wrzucisz mnie do wody wrócę Twoim samochodem.- Zsuną mnie po swoim ciele odstawiając na miejsce. Przez chwilę patrzyliśmy sobie w oczy, ale po chwili odwróciłam się w stronę reszty. Kylie wychodziła już z wody kiedy zaczęłam do nich iść.

-Uważasz, że to zabawne?- Dziewczyna położyła dłonie na biodrach spoglądając na Scotta. Ten tylko się uśmiechną kiwając głową.- To chodź się przytulić. No chodź.- Machnęła do niego dłońmi rozkładając ramiona. Zaczęła się do niego zbliżać na co on zaczął uciekać.- No gdzie idziesz?- Zaczęli ganiać się po ogrodzie, a my staliśmy tylko dławiąc się ze śmiechu. Wyglądało to komicznie. Tak jakby wrócili do starych czasów z dzieciństwa. Spojrzałam na zegarek szeroko otwierając oczy. Nie miała pojęcia, że było już tak późno.

-Lili musimy już iść.- Podeszłam do siostry łapiąc ją za dłoń.

-Nie możemy jeszcze trochę zostać?- Spojrzała na mnie błagalnie kątem oka pokazując na Scotta. Wiedziałam o co jej chodzi, ale jeżeli nie wróciłabym już do domu nie byłabym rano wstanie wstać do pracy.

-Wiesz, że jutro pracuję. Nie mogę.- Przyjaciółka podeszła do nas razem ze swoim bratem.

-Idziecie już?- Powiedziała smutno głosem zbitego psiaka.

-Muszę rano wstać.

-Niech Lili zostanie u nas na noc. Mamy przecież wolne pokoje.- Li uśmiechnęła się od ucha do ucha ucieszona jej propozycją.- Jutro odwiozę ją do domu jeżeli chcesz. 

-Nie wiem czy to dobry pom...- Nie dokończyłam, ponieważ przerwał mi Luk.

-Spokojnie to już duża dziewczynka, a jeżeli będzie trzeba to się nią zajmę.- Przemyślałam to jeszcze, ale po chwili kiwnęłam głową na zgodę.

-Dobrze niech zostanie, ale ja już muszę iść.

-Idziesz?- Usłyszałam za sobą głos Justina, który do nas podszedł.- Nie wiem czy to dobry pomysł. Niedawno piłaś. Może Cię odwiozę?

-Nie trzeba. Nie jestem pijana, a do domu mam niedaleko.- Nawet się nie odwróciłam. Przytuliłam moich przyjaciół po czym machnęłam ręką do reszty.- Miło było mi was poznać chłopaki.- Jak na rozkaz, każdy z nich podniósł piwo do góry. Zaśmiałam się tylko cicho ruszając w stronę drzwi. Usłyszałam za sobą kroki, więc spojrzałam przez ramie. Przewróciłam oczami idąc dalej.- Mówiłam, że dam sobie sama radę.

-To nie znaczy, że nie mogę odprowadzić Cię do auta.- Bardziej poczułam niż zobaczyłam jak dumnie się uśmiecha. Stanęłam przy samochodzie wyciągając kluczyki.- W ogóle należy mi się jakaś nagroda w podzięce za bezpieczne odprowadzenie pod Twój samochód.- Uniosłam brwi prychając pod nosem.

-Nie prosiłam się.

-Jednakże prezent się należy.- Odwrócił głowę na bok wskazując palcem na swój policzek. Przewróciłam oczami po czym złożyłam tam szybki pocałunek.- A teraz tutaj.- Przeniósł palec na usta.

-Na to nie licz.- Otworzyłam drzwi od kierowcy wsiadając do środka.

-Na imprezie byłaś bardziej chętna.- Oparł się ramieniem o drzwiczki kładąc na nim głowę.

-Byłam pod wpływem alkoholu.- Naburmuszył się nieco przypominając mi małe dziecko, któremu zabrali zabawkę.

-Spotkamy się jeszcze?

-Mamy wspólnych znajomych, więc niewykluczone.- Uśmiechnęłam się do niego chcąc zamknąć samochód jednak on mnie zatrzymał.

-Nie chodziło mi o to. Czy spotkamy się we dwoje? Sami?

-Niewykluczone.- Posłałam mu uwodzicielski uśmiech mrugając okiem.

-Odezwę się jutro.- Odwzajemnił go po czym zamkną drzwi, a ja mogłam ruszyć. W lusterku zobaczyłam jak stoi na ulicy machając mi. Zaraz potem skupiłam się na drodze.



--------------------------------------------
Przepraszam za wszelkie błędy. Rozdział jeszcze nie 
sprawdzony. Zrobię to później, bo na razie mi się nie chce.

1 komentarz: