środa, 30 grudnia 2015

Rodział 7: "..Zacznijmy od nowa.."

Selena


Wstałam około 7 rano przez jak zwykle mój irytujący telefon. Podniosłam się z łóżka rozciągając mięśnie kątem oka zerkając na moją siostrę, która spała obok. Zaśmiałam się pod nosem widząc, że ta dalej smacznie śpi mimo mojego budzika. Kiedy wróciłyśmy wczoraj do domu torby Mike'a dalej leżały przy drzwiach co znaczyło, że jeszcze nie wypuścili go ze szpitala. Szczerze miałam nadzieje, że jakiś czas jeszcze tam poleży. Poszłam pod prysznic włączając ciepłą wodę w między czasie skoczyłam szybko po swoje ubrania. Nie chciało mi się stroić, więc wybrałam zwykłe jeansy, a do tego tak samo zwykłą podkoszulkę. Około godziny później jechałam już samochodem do pracy. Kiedy ja wychodziłam z mieszkania Lili dalej spała. Zostawiłam jej kartkę z napisem, że ma być gotowa na 19. Gadałyśmy trochę wczoraj i powiedziałam jej o całej sytuacji na wypadek gdyby Mike przyszedł do domu kiedy mnie nie będzie. Od razu kazałam jej wyrzucić go za drzwi bez żadnej rozmowy. Zaparkowałam samochód przed samym wejściem do budynku co rzadko mi się udaje, a następnie wykonałam czynność, którą robię codziennie. Wejście, winda, moje piętro, przywitanie i biurko. 

Lili

Przeciągnęłam się szukając ręką kołdry, której nie miałam na sobie przez co było mi zimno. Nie mogąc namierzyć ją dłońmi zaczęłam szukać ją stopami i nawet nie śniło mi się żeby otworzyć oczy. Miałam zamiar wciągnąć ją na siebie i dalej iść spać, ale moje misterne plany zostały zrujnowane przez dzwonek do drzwi. Jęknęłam głośno chcąc pokazać swoje niezadowolenie, ale osoba, która stała przy wejściu nie odpuszczała. Zamiast dzwonka zaczęła pukać. Wygramoliłam się z tego niesamowicie miękkiego łóżka ruszając do drzwi w między czasie drapiąc się po brzuchu. Kolejne pukanie rozbrzmiało przy wejściu.

-No przecież idę, no idę.- Ten człowiek zaczynał mnie już wkurzać. Otworzyłam drzwi widząc w nich osobę, której najmniej się spodziewałam o tej godzinie. A właśnie, która to godzina? Zerknęłam na zegarek, a wskazówki pokazywały 12:26. Dobra przesadziłam z tą godziną.- Coś do mnie?- Listonosz wyciągną z torby niewielkie pudełko wręczając mi je.

-Pani Selena Gomez?

-Nie. Znaczy Gomez, ale Liliana.- Kiwną mi głową dając do podpisania jakąś kartkę. Machnęłam szybko podpis po czym zamknęłam mu drzwi przed twarzą. Dobra może i byłam chamska, ale on zabrał mi jeszcze jakąś godzinę mojego pięknego snu. Jeżeli chodzi o imię.. nie czepiać się mama mi je dała. Osobiście strasznie go nie lubiłam, Potrząsnęłam lekko pudełkiem chcąc sprawdzić czy w środku jest jakieś szkło.- Nie.- Idąc przez salon do kuchni rzuciłam je na kanapę, a następnie otworzyłam lodówkę wyciągając z niej mleko. Nie przejmowałam się szklanką po prostu jak to mówią zaczęłam walić z gwinta. Siadłam przy blacie rozglądając się po pustym mieszkaniu, a dopiero po chwili zauważyłam, że obok mnie leży kartka z pismem mojej siostry.- 19?- Prychnęłam pod nosem. Miałam jeszcze dużo, dużo czasu i co ja będę robić? Spojrzałam na szafę stojącą w salonie, w której Selena zawsze trzymała różne skarby. Niestety nigdy nie pozwoliła mi tam zaglądać. Przetarłam dłonie w złowieszczy sposób ruszając w jej kierunku. Po drodze zebrałam włosy w niedbały kok tak, aby mi nie przeszkadzały. Jednym szybkim ruchem otworzyłam ją. Sięgnęłam ręką przeszukując jej zawartość.- Ubrania, ubrania, więcej ubrań... Buty..- Kucnęłam przy niej wzdychając cicho. Wrobiła mnie. Kiedy miałam już ją zamykać zauważyłam niewielkie pudełko pod stertą ubrań. Sięgnęłam po nie, a następnie poszłam siąść przy stoliku na kawę, przy sofie. Powoli je otworzyłam wzrokiem skacząc po jego zawartości. Uśmiechnęłam się na wspomnienia zawarte w tym pudełku. Rzeczy, które przywoływały największe wspomnienia to naszyjnik zrobiony przez Kylie i miś ze starych ubrań, który zrobiłam ja z pomocą naszej mamy. Oprócz tego było jeszcze kilka przedmiotów i jej pamiętnik. Przeszło mi przez głowę przeczytanie go, ale nie zrobiłabym jej tego. Schowałam wszystko na miejsce, aby nie zauważyła. Wzdychnęłam cicho rozglądając się co jeszcze mogę zrobić. W oczy rzuciła mi się butelka w połowie pełna czerwonego wina. Wdrapałam się na blat sięgając po nią, a zaraz potem włączyłam piosenkę zaczynając tańczyć. Zajrzałam po szafkach w poszukiwaniu wiaderka i lodu, aby schłodzić je trochę. Uwierzcie moja siostra w domu ma wszystko. No i proszę po zaledwie minucie miałam to czego szukałam zanim jednak zdążyłam włożyć wino do środka ktoś znów zapukał do drzwi. Nie wyłączyłam piosenki, razem z wiaderkiem lodu poszłam je otworzyć.

-Dzień dobry.- Chłopak około 26 lat staną w drzwiach.- Wprowadziłem się tutaj wczoraj. Mieszkam na tym samym piętrze, więc przyszedłem się przywitać.- Zlustrował mnie od góry do dołu i dopiero teraz przypomniałam sobie w czym stoję. Była to krótka bluzka odsłaniająca brzuch i krótkie spodenki.- Muszę przyznać, że moja sąsiadka to niezła laska.- Mrugną do mnie okiem.- Może mógłbym się przyłączyć, mała.

-Mała to może być jedynie twoja pała. Widać, że trochę się napaliłeś...- Podałam mu wiaderko z lodem.- Idź się trochę schłodź, mały..- Zamknęłam drzwi zanim zdążył odpowiedzieć. Wywróciłam oczami wracając do swojej wcześniej przerwanej czynności.

Selena

Wróciłam do domu około 17 zastając moją siostrę skaczącą po moim domu i pustą butelką na stole. Nie byłam zadowolona i wcale tego nie ukrywałam, ale zamiast przejmować się nią zaczęłam po prostu szykować się do wyjścia. I tak dzięki temu o 18:50 stałam już razem z Lili przed domem Kylie. Przebrałam się w krótkie spodenki, a do tego luźną podkoszulkę wpuszczoną w nie z dekoltem. Zamykając samochód powiedziałam Lili, aby poszła już do drzwi. Weszłyśmy do środka kiedy Kylie nam je otworzyła, a zaraz za nią stali chłopcy. Kiedy moja siostra tylko ich zobaczyła od razu rzuciła się na nich.

-Stęskniła się.- Powiedziałam do przyjaciółki kiedy rozbrzmiał kolejny dzwonek do drzwi. 

-Otworzysz?- Luk powiedział do mnie zaglądając przez ramie mojej siostry, która dosłownie na nim wisiała. Kiwnęłam mu głową podchodząc do wejścia. Nigdy nie spodziewałam się tego kogo w nich zobaczę. Stał przede mną Justin, który był tak samo zszokowany jak ja.- Chłopaki wchodźcie do środka.- Luk zdołał się wyswobodzić z uścisku mojej siostry, aby stanąć obok mnie. Zamrugałam kilka razy przesuwając się na bok żeby weszli do środka.  Najpierw był Justin później chłopak, który przedstawił się jako Scott, Brock... No nie wieże.

-To Ty?!- Czerwono włosa "piękność" razem z blondyneczką, które spotkałam wczoraj stały przede mną.

-Co się stało?- Luk podszedł do niej patrząc, a to na mnie, a to na nią.

-Co ona tu robi? To jest ta szmata, o której wam mówiłam.- Spojrzała na Justina i chłopaków, których dopiero poznałam. Kiedy na powrót odwróciła się w moją stronę zobaczyłam jak Jus powstrzymuje śmiech, a Scott kiwa mi głową z aprobatą i klaszcze bezgłośnie.- Wyrzucie ją stąd. Na pewno nie będę z nią siedziała w jednym pokoju, a nawet mieszkaniu. Macie do wyboru albo mnie, albo ją.- Splotła ręce na piersi pewna siebie na co się tylko krótko zaśmiałam.- I z czego rżysz koniu.

-Oj skarbie jeżeli chcesz możesz zabrać siebie i te twoje sztuczne doczepy we włosach, bo tak się składa, że w tym mieszaniu..- Aby wzmocnić trochę moją wypowiedz wskazałam ręką na cały dom.- To ja jestem mile widziana kiedy tylko mi się żywnie podoba, a Ty jesteś jedynie niepotrzebnym dodatkiem.- Przysięgam, że jej twarz była cała czerwona ze złości.

-Luk to Twój dom wyrzuć ją stad.

-Nie ma mowy. Wybacz Emma, ale to ona jest moją przyjaciółką i jak powiedziała w tym domu jest zawsze mile widziana.- Więc tak miała na imię. Rozejrzałam się po pokoju i osobach, które tam stały. Napotkałam spojrzenie Justina, który cały czas uważnie mi się przyglądał. Jednak kiedy Kylie wtrąciła się do rozmowy oderwałam od niego wzrok.

-Tak się składa, że to MIESZKANIE jest MOJE.- Podkreśliła to głośno i wyraźnie.- Luk tylko tu nocuje i ja nikomu nie pozwolę obrażać MOICH przyjaciół w MOIM domu. Masz 5 sekund żeby stąd wyjść albo tak skopie Ci tą Twoją wielką dupę, że na prawdę się nie pozbierasz.- Zmarszczyła brwi odwracając się do chłopaków.

-Idziemy. Charlotte Ty tez.- Jedynie dziewczyna za nią poszła, bo reszta stała na swoim miejscu.

-Nigdzie nie idę, a na pewno nie za Tobą.- Scott prychną podchodząc do mojej siostry, aby się przedstawić.

-Na mnie nie licz.- Drugi kumpel Justina skrzywił się na nią idąc w głąb mieszkania.- Gdzie lodówka?-Josh poszedł za nim. Jedyny Justin nic nie powiedział, bo dalej stał i mi się przyglądał. I muszę przyznać, że czułam się coraz bardziej tym skrępowana.

-Jus idziemy.- Dopiero głoś rudej zwrócił go rzeczywistości.

-Nie mam zamiaru nigdzie z Tobą iść. 

-Co?!- Dziewczyna tupnęła nogą jak małe dziecko po czym wyszła z mieszkania razem z koleżanką. Luk odwrócił się do Kylie patrząc na nią z niedowierzaniem.

-Naprawdę skopałabyś jej tyłek?

-Niee. Wiesz przecież, że nie umiem się bić, ale mojej przyjaciółki nie będzie nikt obrażał. Prawda?- Podeszła do mnie obejmując mnie ramieniem. Dopiero teraz zwróciła uwagę na Justina.- Czekaj czy Ty nie jesteś tym chłopakiem z baru? Justin?

-Znacie się?- Luk spojrzał na nią unosząc brwi do góry. 

-Sel bardziej z nim gadała niż ja.

-Więc pewnie wiesz, że Justin jest...- Nie zdążył dokończyć, bo Brock zawołał go do kuchni- Chodźcie do salonu co będziemy tak tu stać.- Wszyscy poszli oprócz mnie i Justina. Wzięłam głęboki oddech, a następnie spojrzałam na niego. Cały czas wpatrywał się we mnie tymi swoimi pięknymi piwnymi oczami, tak jakby chciał sprawdzić czy jestem na niego zła i czy nie rzucę się jak tylko się odezwie.

-Mam coś na twarzy czy co?- Potrząsną lekko głową i zanim zdążyłam jeszcze cokolwiek powiedzieć poszedł do pokoju. Wzięłam ostatni uspakajający oddech i ruszyłam za nim. W samym progu dostałam piwo od Brocka, który stał obok wieży szukając jakiś piosenek. Kiwnęłam mu głową w podzięce po czym poszłam do szklanych drzwi prowadzących na ogródek. Czy wspomniałam, że Kylie miała na prawdę duży dom i to z basenem? Nie? To teraz to mówię. Cicha dzielnica i mili sąsiedzi. Piękny ogród gdzie spokojnie można było urządzać imprezy i grilla. Nagle jakby mnie olśniło odwróciłam się do reszty.

-A może zrobimy sobie grilla?- Zawołałam, aby zwrócić uwagę wszystkich na siebie.

-To w sumie świetny pomysł. Ja zajmę się żarciem.- Brock podniósł rękę do góry.

-Muszę przyznać, że on świetnie gotuję.- Usłyszałam przy uchu głos, który był już mi dobrze znany. Jednak nie odwróciłam się do niego przodem tylko stałam tak jak stałam. Każdy zaczął planować co zrobi ja całą moją uwagę przeniosłam na niego,

-A Ty czym się zajmiesz?- Zapytałam. Większość osób już znalazło sobie zajęcie tak na prawdę tylko ja i on nie mieliśmy nic do roboty.

-Ja?- Zaśmiał się za mną powodując u mnie lekki dreszcz przez, który musiałam przymknąć na chwile oczy.- Pewnie nic jak zawszę.

-0 nie, nie, nie stary. Nawet o tym nie myśl. Razem z Sel przejdziecie się do sklepu. Nie mamy kiełbasy . Podniosłam głowę do góry na Josh'a który w tym samym momencie rzucił w naszą stronę portfel. Nie zdążyłam zareagować i gdyby nie to, że Justin go złapał dostałabym nim prosto w twarz.- I jakieś piwa może. Tylko nie wydajcie wszystkiego.- Kiwną mu głową po czym ruszył do wyjścia. Bez słowa szłam za nim ulicą, ale tak na prawdę zastanawiało mnie o czym myśli.

-Mogę zadać Ci pytanie?

-Jasne.- Przyśpieszyłam kroku chcąc z nim wyrównać, aby móc na niego spojrzeć.

-Widziałam Cię wczoraj w centrum z jakimś facetem. Byłeś w garniturze. Co tam robiłeś?- Zauważyłam jak lekko się spiął, ale na mnie nie spojrzał.

-Byłem w pracy. Nie chcę o niej mówić.- Uśmiechną się do mnie, ale nawet w jednym stopniu nie wyglądało to prawdziwie, więc nie pytałam o nic więcej. Znów zastała niezręczna cisza kiedy Justin dzięki bogu odezwał się pierwszy.- Możemy zapomnieć o tamtym i zacząć od nowa? Bo nie wiem czy tylko ja to czuję, ale atmosfera jest strasznie spięta.- Spojrzałam na niego kątem oka uśmiechając się co on musiał zauważyć, bo też się uśmiechną w ten swój seksowny, rozbrajający sposób. 

-Zgadzam się.


___________________________________________
Pozdrawiam jest 3:50 nad ranem, a ja przy kąpie rozdział piszę xd
Błędy postaram się poprawić jutro jeżeli będę w stanie. 
Miałam ochotę coś dzisiaj napisać, a czym później 
tym gorzej myślę, więc mam nadzieje, 
że nie zwaliłam rozdziału. 
Jeżeli możecie to powiedźcie co myślicie o tym rozdziale.
ZŁY: zacznę pisać o wcześniejszej porze kiedy jeszcze myślę.
Pośrednio: Wisi mi to jak piszesz ważne, że jest.
Dobry: Będę pisać o jakiej porze mi się chce.

8 komentarzy:

  1. Moim zdaniem rozdział jest super xD

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahahaa no i czerwonowlosa suka, 0 a selena 1(*¯︶¯*)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie wiem do jakiej kategorii zaliczysz moją opinię, ale uważam, że rozdział jest zajebisty :*
    Kofffam, (tylko popraw zgadam się, na zgadzam się na końcu rozdzialiku :***) uwielbiam i czekam na next!<333

    Zapraszam też do mnie na nowy rozdział! http://forever-young--styles-fanfiction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Dobry!! Zdecydowanie dobry! Czekam na następny! :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział + czekam na następny :) Zapraszam tez do mnie

    OdpowiedzUsuń