niedziela, 27 grudnia 2015

Rozdział 6: "..Tego się nie spodziewałam.."

Wstałam około siódmej rano kiedy obok mojego ucha rozbrzmiał irytujący dźwięk budzika. Podniosłam się z łóżka przeklinając pod nosem mój telefon jakby to miało w czymkolwiek pomóc. Skierowałam się do łazienki, aby się odświeżyć. Nie malowałam się, bo najzwyczajniej w świecie nie chciało mi się. Rozczesałam włosy idąc do garderoby, aby wyciągnąć z niej czarne proste spodnie do tego białą bluzkę i karmelowy żakiet. Sięgnęłam po swój telefon wybierając numer siostry czekając aż odbierze usłyszałam kolejny irytujący dźwięk. Bib, bib, bib...

-Słucham?- Dzięki Ci. Pomyślałam kiedy tylko dobiegł do mnie jej głos. Musiałam wstać dziś lewą nogą.

-Mam sprawę. Jesteś w stanie przyjechać dzisiaj do mnie?- Czekając na odpowiedz spojrzałam na swoje paznokcie lekko się krzywiąc. Przydałoby się coś z nimi zrobić.

-Coś się stało? Sprawdzę pociągi i przyjadę jeżeli jest taka potrzeba.- Nawet przez telefon byłam w stanie stwierdzić, ze jest zaniepokojona. W sumie nic w tym dziwnego. Nigdy nie dzwoniłam do niej każąc jej przyjechać z dnia na dzień.

-Nic się nie stało mam dla Ciebie niespodziankę razem z Kylie dlatego jutro na wieczór mamy być u niej.- Zastała chwilowa cisza, więc podejrzewałam, że myśli nad odpowiedzią.

-Będę dziś koło 16 pasuje Ci? Poczekam, aż mama wróci z pracy i powiem jej gdzie jadę.- Moja siostra dalej mieszkała z naszą matką i chociaż nie miała nigdy nic przeciwko żeby jeździła gdzie chce Lili wolała ją uprzedzić.

-Pasuję. Kończę prace o 15:30 więc przyjadę po Ciebie samochodem. Pozdrów ją ode mnie.- Nie byłam pewna czy to dobry pomysł, bo niestety nie byłyśmy w najlepszych stosunkach. Mama zawsze uważała, że wszystko co robię było nazłość jej. Nie rozumiała, że robię to dla siebie. Miała mi nawet za złe jak wyjechałam chociaż to zaledwie 100 kilometrów od naszego domu. 

-Więc jesteśmy umówione. Muszę kończyć. Na razie siostra.- Rozłączyłam telefon po czym rzuciłam go do swojej torebki, która leżała już na łóżku koło ubrań. Wciągnęłam je szybko na siebie, zabrałam torbę, a zaraz potem stałam już pod drzwiami zamykając je. Nacisnęłam guzik przywołujący windę obserwując jak na panelu pokazują się numery mówiące gdzie obecnie się znajduję. 5,6,7,8,9,10 dzyń. Kolejna wkurzający dźwięk do mojej listy. Kiedy drzwi się otworzyły wyszedł ze środka całkiem przystojny chłopak z pudłem w rękach.

-Dzień dobry.- Odpowiedziałam mu kiwnięciem głowy wchodząc do środka.- Mieszka tu pani?

-Raczej tak skoro wychodzę stąd o tak wczesnej porze.- No dobra może nie było, aż tak wcześnie, bo była 8. Po prostu nie miałam ochoty na rozmowę z nim.

-Wprowadzam się tutaj, dzisiaj. Gdyby pani potrzebowała jakiegoś towarzystwa mieszkam pod 237- Mrugną do mnie okiem na co ja przewróciłam swoimi. Chłopie serio, poważnie? Sięgnęłam do guzika po czym drzwi się zamknęły otwierając się dopiero na parterze. Wyszłam z bloku podchodząc do swojego auta. Usłyszałam kolejne irytujące pip, a następnie weszłam do środka odpalając silnik i wyjeżdżając z podjazdu. Po 20 minutach byłam na miejscu wchodząc do budynku zerknęłam na wielki zegar wiszący na głównej ścianie. Miałam jeszcze 10 minut, uśmiechnęłam się do siebie wjeżdżając windą na swoje piętro pracy. Po drodze do swojego biurka rzuciłam do kilku osób ciche cześć. Nie miałam jakiś głębszych kontaktów z osobami ze mną pracującymi. Chodziłam z nimi na kawę w czasie przerwy wymieniając kilka słów. Usiadłam przy biurku włączając monitor komputera, pierwsze co zrobiłam po jego odpaleniu to spojrzałam na zegarek. 8:30. Złapałam się za głowę cicho wzdychając. To będzie bardzo długi dzień.



Justin

Przetarłem oczy kiedy jasne promienie słońca obudziły mnie. Zaraz po ich otwarciu poczułem lekki ból głowy i suchość w ustach. Sięgnąłem ręką nad głowę próbując po omacku namierzyć swój telefon. Kiedy udało mi się go złapać zerknąłem na wyświetlacz. 11. Zerwałem się jak oparzony zrzucając jakąś dziewczynę, która na mnie spała. Wciągnąłem na siebie ubrania wybiegając z mieszkania Brocka. Wskoczyłem do auta i z piskiem opon ruszyłem do swojego domu. Przez całą droge miałem cichą nadzieje, że mojej mamy nie będzie w środku.
No, ale jak to mówią nadzieja matką głupich, nie?

-Miałeś być na 8 w pracy. Powiedziałeś, że pójdziesz.- Od progu dobiegł mnie głos mojej mamy. Olałem to i wszedłem po schodach na drugie piętro pokonując po 2 schody na raz. Wziąłem szybki prysznic. Nie przejmując się mokrymi włosami pobiegłem po garnitur i po zaledwie 20 minutach znów byłem w samochodzie.

-Rekord.- Uśmiechnąłem się pod nosem wybierając numer Jessiki. Była moją sekretarką i zanim coś powiecie to tak. Mam sekretarkę i nie jest dla mnie nikim innym.- Przepraszam, przepraszam, już jadę.- Wręcz błagałem o wybaczenie kiedy tylko odebrała.

-Gdzie pan był? Opuścił pan dwa spotkania z czego jedno było na prawdę ważne.- Słychać było, że jest wkurwiona co nie dziwne, bo to ona musiała za mnie świecić oczami.

-Wiem już jadę. Będę za max 10 minut. Co mam dziś w planach?

-Spotkanie za 15 min. Kolejne o 12-13 później 14-15, 15-16, a ostatnie o 16:30. Radzę w między czasie załatwić również sprawę z dwiema innymi osobami, które zostały odesłane z kwitkiem.

-Przypomnij mi o tym o 13 jak będę mieć przerwę.- Wyłączyłem telefon rzucając go na miejsce pasażera i wcisnąłem gaz do dechy. Tak jak mówiłem byłem po 10 minutach na miejscu. Zawiesiłem marynarkę na wieszaku w swoim gabinecie, a moją SEKRETARKĘ poprosiłem o kawę. Nigdy nie znudzi mi się to słowo. Sekretarka, sekretarka... Nuciłem w głowie jak małe dziecko.

-Panie Bieber spotkanie się zaczyna.-  Podniosłem głowę do góry na SEKRETARKĘ, która stała w drzwiach. Kiwnąłem głową po czym poszedłem do pokoju obok

Selena

-Nareszcie.- Krzyknęłam wychodząc z biura i miałam po dziurki w nosie czy ktoś się na mnie patrzył jak na wariata czy nie. Wsiadłam do swojego auta ruszając ulicą po swoją siostrę, która miała być na miejscu za jakieś... zerknęłam na zegarek na nadgarstku. 15 min. Może złamałam kilka przepisów drogowych no, ale cóż udało mi się dojechać w niecałe 10 minut i szczerze? Byłam z siebie dumna. Wychodząc z auta ruszyłam na peron, na którym miała wysiąść Lili.

-Proszę odsunąć się jak i nie podchodzić do torów. Nadjeżdża pociąg na peronie 2.- Głos kobiety rozbrzmiał w głośnikach oświadczając, że właśnie nadjeżdża moja siostra. Nie mogłam się doczekać, bo nie widziałam jej już jakieś miesiąc i strasznie za nią tęskniłam. Przez moją prace jak i jej nie miałyśmy czasu na częste widywanie się. Moje myśli przerwał głośny huk nadjeżdżającego pociągu. Kiedy się zatrzymał ze środka zaczęło wychodzić tłum ludzi, ale nie trudno było rozpoznać Li. Dostrzegłam ją od razu po spiętych włosach i jej ulubionej sukience w kolorze perłowym. Kiedy tylko mnie zauważyła podbiegła do mnie łapiąc mnie w czułym uścisku, który oczywiście odwzajemniłam. Miała ze sobą niewielką torbę co znaczyło, że nie miała za wiele rzeczy przy sobie. Dobrze się akurat składa, bo miałam zamiar zabrać ją na małe zakupy.

-Siostra jak ja Cię dawno nie widziałam. No, więc mów co to za niespodzianka.- Zaśmiałam się słysząc jej pytanie.

-Czy Ty na prawdę myślisz, że Ci powiem.  Musimy coś załatwić zanim pójdziemy do mnie- Uśmiechnęłam się do niej ciągnąc ją w stronę mojego samochodu. Schowałyśmy jej torbę do bagażnika, a następnie weszłyśmy do środka. Oczywiście nie  do bagażnika, a droga co ja mogę powiedzieć. Słuchałyśmy naszych ulubionych piosenek, a po chwili byłyśmy już w centrum handlowym. Zaciągnęłam ją do H&M, bo to był nasz ulubiony sklep. 

-Po co tu przyjechałyśmy?- Była nieco zdezorientowana.

-To część prezentu.- Zapomniałam wspomnieć, że za jakieś 2 dni moja siostra kończy 20 lat.- Wybierz co tylko zechcesz. Moja karta kredytowa dzisiaj należy do Ciebie.- Uśmiechnęła się do mnie wiedząc już o co mi chodzi. Jak szalona wbiegła między pułki wybierając tone ubrań, które zaraz potem poszła przymierzyć. Zaśmiałam się cicho na jej entuzjazm.- Zbankrutuje w jeden dzień.- Pokręciłam głową dalej się śmiejąc. Nie było co ukrywać kochała dostawać prezenty i nie marnowała okazji żeby później ją stracić. Usiadłam przy przebieralni czekając, aż zademonstruje swój strój. Byłyśmy strasznie blisko i kochałam ją jak nikogo innego.

-Co o tym myślisz?- Odsłoniła firanę wychodząc w poszarpanych spodniach na kolanach, brązowym swetrze, butach na koturnie z odsłoniętym dużym palcem i kilku naszyjnikach pasujących do siebie.

-Buty mi się nie podobają, ale reszta jest świetna.- Spojrzała na nie, a później krzywo na mnie.

-Mi się podobają.-Zasłoniła się z powrotem i nie minęło nawet 5 minut jak znów się pokazała tym razem w koronkowej, cielistej sukience do kolan. Do tego niewysokie szpilki i kilka dodatków.

-Podoba mi się.- Wyglądała pięknie i dziewczęco. Zadzwonił mój telefon, więc szybko wygrzebałam go z torebki. Rob mój szef.- Zaraz wrócę. Idę przed sklep.- Wyszłam na zewnątrz w międzyczasie odbierając telefon. Muszę przyznać, że powitanie nie było zbyt miłe.

-Gdzie są dokumenty, które miały być na dzisiaj.- Gdyby był psem brzmiało by to jak prawdziwe warknięcie.

-A sprawdził pan na moim biurku?- Nie odpowiedział co znaczyło, że własnie poszedł sprawdzić. Wzdychnęłam cicho, bo nie było to tajemnicą, że za mną nie przepadał.

-Już nie ważne.-Rozłączył się bez żadnego cześć, pa, spierdalaj.. Stary kutas. Schowałam telefon do torebki jednak zanim weszłam z powrotem rozejrzałam się. Zobaczyłam coś co szczególnie przykuło moją uwagę. To Justin w garniturze  razem z jakimś facetem około trzydziestki wchodzący do kawiarni. Tego się nie spodziewałam, ale nie podeszłam wiedząc, że mogłam przeszkodzić.Nie patrząc przed siebie  poszłam do przodu napotykając przeszkodę w postaci czyiś pleców.

-Prze...

-Uważaj jak chodzisz lafiryndo.- Nie zdążyłam dokończyć, bo dziewczyna mi przerwała. Miała długie czerwone włosy, a razem z nią stała niższa z blond włosami koleżanka.

-Nie dość, że chamska to jeszcze kurwa brzydka.- Powiedziałam to patrząc jej w oczy na co ją zatkało. Minęłam ją wchodząc do sklepu, a następnie udałam się do przebieralni, do mojej siostry.

-I jak?

-Mam wszystko.- Wyszła z górą ubrać no dobra przesadziłam, ale z dużą ilością ciuchów z przebieralni. Ruszyłyśmy do kasy i tak jak mówiłam zbankrutuję w jeden dzień. Wydałam połowę pieniędzy z mojego kąta.

-To co teraz?- Spojrzałam na nią kątem oka.

-Do domu.


___________________________
https://www.youtube.com/watch?v=Ca1i6DZC3iY
Piosenka przy której pisałam rozdział. Pisało mi się
strasznie przyjemnie chociaż nie jest on jednym z najlepszych rozdziałów.
Jakoż iż jest 2 w nocy nie sprawdzałam go zajmę się tym rano :)

8 komentarzy:

  1. Świetny, czekam na jakaś scenę z Justinem i Selena

    OdpowiedzUsuń
  2. Extra rozdział, mimo, że pisany o 2 w nocy :D Czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Spoko rozdział... Najlepsza byla pyskówka Sel do tej chamskiej laski :P czekam na nexta :D mam nadzieje ze będzie jakas akcja z Selena i Justinem <3

    OdpowiedzUsuń
  4. świetny rozdział! naprawde mega mi się podoba. uwielbiam twój sposób pisania, te teksty seleny o nie, hahaha świetne
    oh, tak bardzo czekam na sceny justin&selena, że nie moge. oni tak pasują do siebie
    czekam na nastepny, oby był jak najszybciej, ily ❤

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział! Czekam na jakąś sytuację z Sel i Justinem, cos myślę, że ta dziewczyna na którą wpadła Selena będzie miała jakiś wkład w dalszych rozdziałach...chyba. XD Pozdrawiam, życzę weny i zapraszam do siebie na http://friends-jbff.blogspot.com/?m=1 ❤

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział bardzo ładny :) Podoba mi się i na pewno nie raz tutaj wpadne xx

    http://isabellebailey.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń